Dla mnie to zdjęcie jest tak niewiarygodne, że wręcz upozorowane i służy jako reklamówka sportów ekstremalnych – kto wyżej się wdrapie tak ubogo wyposażony.
Jeżeli jednak jest prawdą, to ma też jedną zaletę, dodaje otuchy i odwagi – skoro w klapkach można tak wysoko wejść to czego się obawiać zakładając buty.
Biedna dziewczyna, można tylko współczuć…
Jednak głupota mnie poraża. Jak człowiekowi własne zdrowie i życie nie miłe to można by chociaż pomyśleć o tych biednych TOPR-owcach ile oni często ryzykują dla czyjejś głupoty właśnie.
Kolajną głupotą jest dla mnie alkohol na szlaku... ech
co do alkoholu Natalio, to nie jestem abstynentem. Na szlaku też, ale zależy na jakim szlaku. Raczej na szlaczku. Na pewno nie na Orlej, ale już na ścieżce nad reglami rekreacyjny browarek czy łyczek Tuzemskiego owszem owszem . Bez szaleństw, w ilościach mniejszych niz rozsądne, ale czemu nie.... Oczywiście to jest tylko maoje zdaie, nikogo nie zachęcam, nie namawiam a wręcz przeciwnie.
więc musiałabys odmówić gościnnym Słowakom. Ten ludek lubuje się w popijaniu na szlakach. na Rohaczah rum, na Furkotnym to samo a na przełączy pod osobitą na zakąskę częstowali wszystkich kołaczem i bekonem. POEZJA . Takiej wyprawy nie miałem nigdy przedtem
A może co nieco refleksji nad obśmiewaną i wyszydzaną głupotą uosobioną przez tą dziewczynę w japonkach pod Świnicą. Zaaranżowano, zaszokowano. Gdyby z podobnym zacięciem poddano krytyce prawie 2 tysiące połamańców - ofiar tegorocznego szaleństwa towarzyszącego sportom zimowym w T. i na Podtatrzu -forum by tego nie wytrzymało!!!
I tam lekkomyślność, w tym używki, z góralską herbatką na czele, są problemem, którego w zasadzie wśród turystów /naprawdę górskich/ nie widać. Natalia jak widać miała więcej szczęścia. Zimą śmigłowiec topru latał jak najęty od Witowa po Bukowinę, nie tylko nad T. Myślę, że ratownicy wyrobili już z 80 % "planu" rocznego i mają coś w rodzaju "martwego sezonu". Oby jak najdłużej.
Tez nie jestem zwolennikiem alkoholu na szlaku, chociażby dlatego, że nawet jedno piwko mocno osłabia, nie wiem może tylko ja tak mam. Ale wieczorkiem po przyjściu na kwaterę i po solidnej obiadokolacji i owszem trzema browarkami nie pogardzę....tak w celu regeneracji.
A co do tej dziewczyny to wstydźmy się, ona w takich klapeczkach daje radę, a my takie opancerzenie na nogach targamy....ech, też tak bym chciał.
Widziałam też pannę nie w klapkach a szpilkach na podobnym szlaku - to dopiero wyczyn... Ale miała pod ręką "podpórkę" w postaci całkiem "postawnego" chłopaka w białych adidaskach
Miller - co do piwka po zejściu ze szlaku to i ja nie mam nic przeciwko, wręcz wskazane uzupełnienie elektrolitów...
Widziałam też pannę nie w klapkach a szpilkach na podobnym szlaku - to dopiero wyczyn... Ale miała pod ręką "podpórkę" w postaci całkiem "postawnego" chłopaka w białych adidaskach
~miler - co do piwka po zejściu ze szlaku to i ja nie mam nic przeciwko, wręcz wskazane uzupełnienie elektrolitów...
"więcej szczęścia" - miało być Natalio w sensie żartobliwym. Ale jak teraz widzę, trochę nieuważnie odczytałem Twoją myśl, z której wynikało, co jeszcze uchodzi na ścieżce nad reglami. Ja na takich górskich degustatorów piwka nawet tam nie trafiałem, co miało sugerować, że nie mam "szczęścia"! Schroniska to coś całkiem innego.
przecież w schronisku w górach jest tylko i wyłącznie miłe towarzystwo , ja zawsze.....no prawie zawsze, na takowe się "nadziewałem"
Lato pod tym względem może nie jest najlepszą porą, ale już wrzesień, październik temu sprzyjają, a jeszcze do tego ciepłe dni i złocista jesień...pomarzyć i poczekać cierpliwie. To jest to.
Racja alkohol osłabia, zaburza orientację i zmysł równowagi. Po prostu wróg najgorszy turysty – a na to niektórzy mówią: „to trzeba go lać w mordę”, no i ręce opadają.
Jak wszyscy wiemy piwo (i nie tylko) musi mieć odpowiednią temperaturę żeby smakowało, albo jest zimne albo gorące. Picie na szlaku… letniego… zwykłe marnotrawstwo trunku i dodatkowy balast. Lepiej wypić mniej ale smaczniej i jak przedmówca powiedział w pięknej scenerii i w miłym towarzystwie.
Powiem wam w sobotę zaobserwowałam, że w schronisku nic nie mialo takiego "wzięcia" i powodzenia jak właśnie to piwo - pewnie nawet gdyby pojawiła sie tam jakas Miss mokrego podkoszulka - o co trudno nie było z powodu deszczu - mało który facet oderwałby wzrok od piwka
no chyba,, że... prawdziwy facet , ale pewnie większość moczyła by mordkę w trunku nie zwracając uwagi na otaczające piękno....oczywiście przyrody tatrzańskiej.
eee, tam, chyba powtórkę "Ranczo" oglądasz w jedynce, nie każdy "Kusy" i nie każdy na piękno nie wrażliwy. Wszystko w swoim czasie, z umiarem i w odpowiednim miejscu.
W takim razie postanowienie na następny wypad w góry - też tak spróbuję. Może na początek troszkę niżej, ale jednak. Gdybym się długo nie odzywała potem to znaczy, że gips przeszkadza
No to życzę powodzenia, na pewno warto spróbować, ale nie życzę gipsu, raczej granitu i szczęśliwych po nim wędrówek. Zakwaterowanie w schronisku daje dużo wygody i stwarza komfort porannych wypadów w te rejony z których najprzyjemniej ogląda się góry o wschodzie słońca. No chyba, że lubisz długo pospać, ale, śpiochy nie wiedzą co tracą....w górach.
Aha, jednak załóż solidniejsze byty, bo w tych japonkach to tylko straceńcy chodzą, a szkoda by było gdybyś w tym gipsie nie mogła nic napisać na forum.
Pełna zgoda, ale mieszkanie w pewnej odległości od gór też ma swoje plusy, można za nimi tęsknić, a jak już się . przyjedzie te parę razy w roku, to wtedy radość jest nieopisana. Bardzo smakuje, takich doznań nie mogą doświadczyć tubylcy górscy.
Ładujesz akumulatory i działasz na nizinach, ponoć najlepsi sportowcy szlifują formę na większych wysokościach, by potem się zrealizować się w zawodach. To samo może się tyczyć pracy zawodowej.
Taki sam powiadasz ?...hm, piękny zawód, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Ten tatrzański las jest zupełnie inny i wyglądem i zapachem i w ogóle...
A jeżeli już z lasami miał bym mieć do czynienia, to rzeczywiście wolałbym raczej, te wyżej położone. W Tatrach przynajmniej tyle komarów i kleszczy nie ma.
Patrzę, a tu tyle postów już przybyło. Natalio w żadnym „wypadku” nie rezygnuj z pisania na tym forum… ani tym bardziej nie zakładaj klapek czy szpilek, że już nie wspomnę o alkoholu.
A co do tych chłopów to prawda, że jedni muszą przysiągać z powodu gozołecki, ale są też tacy którzy muszą przysiągać z powodu baby. Jak miałbym wybierać to wolałbym przysiągać z powodu baby.
Jadąc w góry odczuwam radość, a im dłużej w nich przebywam tym ciężej się wraca, ale ze mną to już jest inna bajka niż z Wami. Takie powroty może zrekompensować dobra i ciekawa praca, a i samo życie płata nam różne niespodzianki. Wystarczy kochać życie i ludzi obojętnie gdzie się jest…
Dobranoc… znów się nie wyśpię.
Podzielam pogląd Milera, że las lasowi nie równy, a plusy "dodatnie" lasów górskich przebijają wszystkie inne. Ale, by nie odstąpić od konwencji tego postu o głupocie, parę słów o tym zjawisku w kontekście tatrzańskiego lasu.
Problemem jest często kosówka, gdy się zabłądzi, nie daj Bóg - wybierze drogę na skróty lub zechce się przetrzeć nową, choć starą i już nieczynną od lat drogę. Przedzieranie się przez takie poszycie to odmiana drogi przez mękę. Mapa nic tu nie pomoże. Szkoda wysiłku i zmarnotrawionego czasu. /zdobyłem się na odrobinę samokrytyki./
Z perspektywy lat, głupota związana z podejmowaniem takich na pozór ambitnych decyzji, wydaje się jakby większa.
Pozdrawiam wszystkich a Stanisława dodatkowo za maxymę zawartą w przedostatnim zdaniu.
A co Ty kuno, tak na sucho spożywasz, ogarnij się chłopie - niezdrowo, a poza tym elektrolity należy uzupełnić. A tak na serio, jak rozłożysz w czasie to i piątka pęknie.
Słodki komentarz .
A tak wracając do wstrętnego brzęczącego wątku poruszonego tu przez kogoś - a mianowicie komarów, których chyba nie ma w górach - to co zrobić, aby było u mnie jak w górach pod tym względem?
Ja Ci nie odpowiem na to pytanie, gdyż jakoś komary mnie nie lubią - może przez tą sierść. A tak serio to chyba trzeba mieć złą krew, tak jak ja. A tak bardziej serio, to są jakieś specyfiki do smarowania, które odstraszają wszystko co się zbliży ... i wszystkich.
Ale chyba Ty nie chcesz ich stosować ?
A tak najbardziej serio to trzeba czujnym być i dać klapsa komarowi jak nieopatrznie siądzie i zabierze się do uczty.
Ech, te komarzyce....niby płeć piękna, a takie zjadliwe.
Przepraszam, że się wtrącę do tej dyskusji Pięknej z Bestią… w sprawie lata z kopruchami (po śląsku komarami). Kuzyn dał mi kiedyś radę, żeby w nocy jak nie dają spać, zapalić gdzieś w rogu lampkę, a samemu schować się w cieniu. Podobno wtedy te zajadłe komarzyce i reszta towarzystwa zlatuje się do światła i daje spać. Sam nie próbowałem ponieważ jak śpię to nic nie czuję i wszystko mi jest obojętne.
Dobranoc… jak to dobrze, że jutro sobota.
No problem, piękny dziś był wschód słońca. A długo ?, to przez ten mundiał i wczorajsze rzuty karne, żal tylko Ghany. Rozumiem, że ten piękny to ja ?....wiedziałem. Tylko skąd Ty górals wiedziałeś, że ten na avatarze to samiczka ?
Coś Wam się poprzestawiało… to chyba od tego słońca. Ten zarośnięty to nie może być płeć piękna… to byłoby straszne. To pierwsze to komplement dla Natalii, a to drugie to już traktuj jak chcesz kapitanie Miller.
To siedzenie to m.in. przez ten mundial. Współczuje Miller – to przecież twoi rodacy wczoraj odpadli. Swoją drogą za nimi kibicowałem, pokazali klasę i fair play do końca.
No, a teraz szykuje się następne super widowisko.
Ja idę kibicować.
Jak na razie to słabe to tango, a zaczyna się nerwówka.
Żeby nie było tak jak zawsze...
PS.
A tą bajkę o Pięknej i Bestii to chyba znacie?
Ta Bestia była rzeczywiście łagodna jak baranek.
Niestety Argentyna upokorzona. Niemcy to przede wszystkim drużyna. To oni zatańczyli to tango, a jabulani nie uciekała bramkarzowi niemieckiemu z rąk. Joachim Loew prześcignął Amerykę Południową w stylu gry. Miło było popatrzeć na taki mecz.
dobra miler! mam pytanie- chciałbym zgrzeszyć z kominiarzem. zawsze mnie jakoś dziwnie ciekawił /może temu że go wszędzie widać/ która pora roku najlepsza? ps od niego zacząłbym grzeszyć.
@kuno, mam nadzieję, że to nie o orientacje chodzi , tylko o wycieczkę na Kominiarski Wierch, a która pora najlepsza ?, hm...to zależy dla kogo. Każda ma swoje uroki, nawet ta z tzw. kiepską pogodą ( czyt. mgła ), tylko trzeba umieć dostrzec pozytywy w tym co się robi.
Deszcz, też nie jest przeszkodą, aczkolwiek sporym utrudnieniem, właśnie zaczął padać, wstrzymał się łaskawca do czasu aż wszyscy odejdą od urn.
@kuno, pomińmy to, że tam nie ma szlaku i jest to teren ściśle chroniony, ze względu na Orła Przedniego, więc aby go nie wypłoszyć idź jesienią...wtedy młode już odhodowane.
Podobno tam już nie ma żadnej ścieżki, wszystko zarosło, a przedzieranie się przez kosówkę czy inne temu podobne zarośla stanowczo odradza Wacław w poście powyżej – opiera to na własnym doświadczeniu mniemam, że z lat wczesnej młodości. Dobrze, że nie natknął się w takim środowisku na niedźwiedzia bo byłoby niewesoło… bardzo niewesoło. Warto słuchać rad obytego turysty, który wiele doświadczył i nie wstydzi się samokrytyki.
Pozdrawiam Wacławie.
PS.
Miller, a Ty byłeś kiedyś na Kominiarskim Wierchu?
To takie niedyskretne pytanko na które nie musisz odpowiadać.
Natalio nas wyganiałaś do łóżek, a sama jesteś nocnym Markiem… nieładnie… dzięki jednak za troskę.
Jutro trzeba wstać do pracy i nie mieć kłopotów z koncentracją, więc idziemy wcześniej spać.
Chociaż te emocje wyborcze…
Pomińmy to milczeniem, nie zwykły jestem opowiadać o pozaszlakowych eskapadach, a przedzieranie się przez kosówkę uciążliwe, aczkolwiek nie niewykonalne. O ile sobie dobrze przypominam, na Kominiarski aż takiego chaszczowania nie ma jak nad Wyżni Ciemnosmreczyński, czy na Pyszniańską Przełęcz.
Ja się wybieram w sierpniu w górki ciekawe jaka pogoda mnie spotka - no i może podpowiecie gdzie się wybrać. Myślę, że pojadę na co najmniej tydzień...
Chociaż jestem dzisiaj w nienajlepszym humorze, ale to szybko minie.
Z okazji urodzin na najbliższy czas życzę dużo lepszej tatrzańskiej pogody niż ostatnio i dobrej zabawy z górami - one nas na pewno nie rozczarują.
Stasiu
No cóż... Nick sugeruje, że 29 ale piszę to z pewnym zażenowaniem, bo po zdjęciach - o ile aktualne - nie dałbym więcej niż 23-24.
W każdym razie wszystkiego dobrego! Nawet jeślim chybił to stargane lata z pewnością Ci jeszcze nie ciążą a zegar nie tyka zbyt szybko...
phi...taka prosta zagadka, aż za prosta to 81 to pewnie dla zmyły, tu w tym nicku pewnie chodzi o wiek Natalii............czytany od tyłu. I to jest pewnie cały sekret tej zagadki.
Aby grawitujący w kierunku OT wątek sprowadzić na orbitę mam salomonową propozycję: podczas najbliższej tatrzańskiej wyprawy zajrzysz w głąb duszy i uraczysz nas na forum wątkiem, który na długo zapadnie w pamięć, pobudzi do refleksji, pozwoli zamknąć oczy i ulecieć hen ku Tatrom...
To kara dla mnie? Postaram się, ale nie liczyłabym na nic "powalającego" zazwyczaj jak wracam z gór nie mam siły na zbyt wiele nawet myśleć się nie chce...
no właśnie w takim wątku się znajdujemy, lepszego tu na tym forum nie było.
Czyż nie zajrzeliśmy w głąb duszy tej biednej istoty wędrującej dziarsko na Świnicę, czyż nie pobudziło to nas do refleksji nad sensem zakładania tych ciężkich pancernych buciorów, skoro ona może to czemu my nie ?, no i na koniec zamknąć oczy i ulecieć hen ku Tatrom razem z tą lekkomyślną osobą, a może praktyczną ???.... i zasnąć kamiennym snem. Dobranoc.
No dobra, przekonaliście mnie. Może być w tym wątku I naprawdę nie musisz siadać do kompa tuż po przekroczeniu progu domu - spokojnie możesz wziąć prysznic alibo i dłuższą kąpiel) Chodzi wszak tylko o to, aby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa. Czasem był jak piorun jasny i prędki a czasem smętny jako pieśń stepowa.
Brawa, brawa, brawa… dla wczorajszej tatrzańskiej kołysanki do snu.
Szkoda tylko, że ominęły mnie jakieś nagrody. Bo też bym odgadł tą zagadkę mając do wyboru 81 albo 18.
Chilonie - nic nie pokręciłeś, lecz nie zrozumiałeś tego co chciałem przekazać.
Chodziło mi, że nie zawsze można pisać ( z różnych względów ) to o czym się myśli......np. etycznych