Z "ambitniejszych" wypraw byłam na: Krzyżnem, Szpiglasowym W.; Świnicy, Granatach, Kozim W. (od 5, zejście przez Zadni Granat do HG).
Czy po tych wyprawach mogę atakować rysy-myslę raczej o wejściu i zejściu od str słowackiej (lipiec/sierpniu).
interesuje mnie także nocleg w schronisku nad Popradzkim Plesem- ktoś był; czy podobnie jak u nas trzeba noclegi rezerwować z tak dużym wyprzedzeniem, czy do schroniska można dojechać autem (coś piszą na str schroniska o parkingu,ale jakoś nie wydaje mi się,żeby można było tam bez zezwolenia dojechać).
2 pytanie: czy jest jeszcze, poza wejsciem na Granaty i Krzyżne, jak niezbyt ekstremalne podejście na Orlą od HG?
od słowacji to chyba nawet na wriotkach dasz radę . według mnie to podejście dla emerytów . Nie wiem co rozumiesz pod pojęciem ,,ekstremalne podejście" . Znawcy piszą, że cała Orla jest ekstremalna. Nie wiem, byc może. ja ją bardzo lubię a po ostatnim remoncie i dodaniu dodatkowych ubezpieczen z ekstremum nic nie zostało . Dla mnie trudniejszy jest szlak pod Chłopka. Pozdrawiam
A co do Orlej to chyba za takie o jakim piszesz uznać należy wejście na Krzyżne od Murowańca
Parking przy Popradzkim Plesie jest niewielki i rygorystycznie przestrzegane są zasady wjazdu. Sama /konieczna!/ rezerwacja pobytu w schronisku nie wystarczy, by tam wjechać, czego doświadczyliśmy we wrześniu ub. roku. Trzeba zamiar parkingu zaznaczyć przy rezerwacji i mieć potwierdzenie na druku. Cena podobna do tej za parking przy "elektriczce".
Myślę, że lepiej się tam zakwaterować przed wieczorem, niż tracić czas przed południem. My doszliśmy, zwiedzając po drodze symboliczny cmentarzyk pod Osterwą i przed 11 pokój nie był jeszcze gotowy.
Warto tam zakwaterować przynajmniej na dwa noclegi, wejść także na Koprowy Wierch i Osterwę, by mieć po takim wypadzie pojęcie o całym wyglądzie dużej Dol. Mięguszowieckiej. Schronisko - hotel, miłe, stosunkowo niedrogie i w miarę eleganckie.
prosiłem Cię już dawniej Andrzeju, żebyś nie odpowiadał na moje wpisy, tak jak i ja nie odpowiadam na Twoje, które mnie nie dotyczą. Polemika z Tobą jest ujmą dla każdego, skoro nie potrafisz odczytać sensu wypowiedzi. Więc kończąc odpowiem ci słowami poety, Krakusa ,, Próżno spodziewasz się repliki, nie dam Ci pstryczka ani klapsa, nie powiem nawet pies Cię j..., bo to mezalians byłby...... dla psa" bez udawanych uprzejmości dzieciak
Andrzeju, gdybys częściej czytał posty na tym forum, to wiedziałbyś, że rolf ma juz sporo "tatrogodzin" na liczniku (z całym szacunkiem rolfie ), więc ten dzieciak brzmi co najmniej śmiesznie, a poza tym po co ta polityka?
to był komplement Rafale, dzięki . a dzieciakami to chyba jesteśmu całe życie. Fakt, jeszcze do emerytury (tej ZUS owskiej) kilka lat mi trzeba, ale nie o takich emerytów mi chodzi. Stąd moja wypowiedź o mizerii intelektualnej jednego z forumowiczów. Spotkałem się z definicją, że ,,Emeryt" to człowiek(rzecz) wyeksploatowany (a), niemogący osiągnąć 100% niegdyś posiadanej mocy i użyłem pojędcia w tym znaczeniu. Emerytem może być także 50 latek . Mam przyjaciela, Emeryta (ZUSowskiego), juz dobrze po 70, który po Górach niechodzi, tylko biega. Przyznam, że nie bez wysiłku wytrzymuje jego tempo . Pozdrawiam więc wszystkich emerytów, Emerytów, dzieciaki, młodzież, a także ułomnych intelektualnie, którzy usiłują być złośliwi na tym forum
Sporadycznie tu zaglądam i akurat trafiłem na wymianę zdań. Jako prawie emeryt (ten zusowski) chyba mimo wszystko, (znaczy wieku) właściwie odczytalem intencje Rolfa, bo jakoś nie poczułem się w niczym dotknięty . A wejscie na Rysy od słowckiej strony to faktycznie szlak dla tych, no... emerytów
Pozdrowienia dla tych co chodzą
Pomijając powyższą wymianę zdań....
Czy w takim razie uważacie że z mym obecnym "tatrzańskim dorobkiem" pchać się na Rysy od str Moka? trochę się obawiam czy to nie ponad moje możliwości psycho-fizyczne...
Gdzie wcześniej wybrać się w ramach treningu przygotowawczego?
mimi, to wszystko zależy od Ciebie. To dobrze, że się obawiasz, to znaczy że Twój rozsądek jest z Tobą . Zawsze możesz zarządzić odwrót. To nie wsyd. Od Słowacji wejdziesz na pewno, więc idź. A z naszej strony spróbujesz innym razem . Nikt nie da Ci recepty, gdzie pójść. Musisz sama dezydować a inne decyzje podejmować ad hoc, iść, czy nie wracać (prawie jak Hamlet) To taka moja nieśmiała propozycja. Powodzenia i pozdrawiam
Jeśli mogę coś doradzić, to Rysy, od naszej strony, są bardziej wymagające pod względem kondycyjnym (długie podejście) niż trudne technicznie.
A na Orlą możesz próbować wejść przez Kozią Przełęcz. Tylko ostatni fragment szlaku jest stosunkowo trudny (ubezpieczenia łancuchami).
Zawsze można się wycofać bez ujmy na honorze
mimi, całkiem poważnie radzę!
W ramach treningu przygotowawczego proponuję jakąś salę gimnastyczną z drabinkami i poręczą nad głową, by intensywnie poćwiczyć obciążenie rąk. Zastępczo coś podobnego można i w Tatrach, trzebaby wtedy wejść na Zawrat od strony Gąsienicowej i Orlą dojść aż do Koziego Wierchu. Tylko po tym treningu dzień odpoczynku /dla rąk/ przed Rysami. /Moja córka to kiedyś przećwiczyła/.
Jeśli Cię Rolf przekonał, że od słowackiej strony łatwiej, to skorzystaj z rady w moim I poście i pobądź dłużej w Mięguszowieckiej. Gdy już nasycisz oczy widokami z dwu wierzchołków Rysów, zejdź sobie ostrożnie na polską stronę do miejsca, gdzie zaczyna się /a może kończy/ ten ciąg łańcuchów oblepiony turystami. Pół godz. powinno wystarczyć. Odczujesz satysfakcję, że to Cię ominęło. II satysfakcja - prędzej się dociśniesz do lady w schronie pod Wagą niż w stale zatłoczonym M.Oku. Powodzenia
Dziękuje wszystkim za wypowiedzi.
Jako że wejście na Zawrat od str HG trochę mnie jeszcze przeraża, mam pytanie: co myślicie o następującej rozgrzewkowej trasie: HG-żleb Kulczyńskiego-Kozi Wierch-DPS.
Chodzi mi głownie o opinie na temat żlebu Klczyńskiego, gdyż odcinek między nim a Kozim już znam z doświadczenia (Kozi W-Zadni Granat). Czytałam co nieco w przewodnikach na ten temat, ale opinie forumowiczów-bezcenne.
Mimi, z "ambitniejszymi" szlakami już miałaś do czynienia w Tatrach.
Zalet psycho-fizycznych do tego trudno- zrozumiałego zajęcia, jakim jest wspinanie się po to, by zejść - też Ci nie brakuje. Skąd zatem lęk przed Zawratem w środku lata? Taka rejterada w stronę Żlebu Kulczyńskiego by ominąć to co najciekawsze i najambitniejsze w turystycznych Tatrach - to chyba nie na /Twoim/ miejscu. Moja propozycja była kilkunastogodzinna od startu do mety. Można ją skrócić. Radę pośrednią dał Ci forumowicz jacey. Twój pomysł ma się nijak do tzw. trasy rozruchowej czyli treningu przed Rysami , co próbował Ci wyjaśnić w krótkim żołnierskim słowie Miller. Przy okazji pozdrawiam. Wacław