Jeśli macie jakieś pomysły, przepisy na lekkie i łatwe w przyrządzeniu jedzenie w górach (nie wymagające czegoś więcej niż wrzątek lub ciężkiego luksusu jakim jest palnik turystyczny i kartusz z gazem),gdyby było by przy tym smacznie to też dobrze. Zacznę banalnie, lecz od czegoś trzeba: jakiś fix lub inny sos do spaghetti, makaron sojowy (może byś z zupek chińskich chyba że komuś się chce nosić normalny makaron, ja noszę a wtedy też trzeba palnik mieć ze sobą... Ciężej nieco ale i naje się człowiek lepiej) Do tego cebula i czosnek (warzy niewiele i nie psuje się tak łatwo) , co prawda nie podsmażona ani nawet nie ugotowana cebula będzie lecz zawsze jakieś urozmaicenie i nieco witamin... Do tego dość długo wytrzymują parówki próżniowo pakowane, można więc potrzymać kilka dni w cieple i nic im nie będzie, natomiast wkrojone do sosu... Ach ten zawistny wzrok ludzi wokół którzy jedzą gorące kubki... Czasem warto mieć cięższy plecak...
Ja rano na kwaterze robię pyszne kanapki, do tego jakieś chipsy, coś słodkiego i jedzonko jak się patrzy. Dopiero wieczorkiem idę na Krupówki na obiado-kolację. Można kupić zestawy obiadowe (zupa + drugie danie) już w cenie 11 zł. Jeżeli trasa długa to jem w schronisku, np. bigosik w cenie 8 zł to chyba nie aż taka tragedia, a człowiek naje się i ma siłę iść dalej. Do 19 czy 20 spokojnie wystarcza.
ja zawsze zabieram kanapki,cos slodkiego (koniecznie czekolade),chinskie zupki...nie moge obyc sie bez goracej herbaty,jesli nie mam przy sobie to kupuje w schronisku.nawet w najwiekszy upal moim zdaniem jest niezastapiona
Nie bardzo o to mi chodziło... Mowie o jedzeniu kiedy w górach jest się kilka dni... W schroniskach można coś kupić ale jest drogo więc trzeba nosić jedzenie na kilka dni ze sobą.