Do tej pory byłem tylko obserwatorem forum, postanowiłem się w końcu zalogować.
Skąd się wzięło moje tytułowe pytanie?
Byłem w Tatrach ponad miesiąc temu. Na szlaku na Krywań spotkałem pewną dziewczynę. I już po pierwszej wymianie zdań poczułem, że jestem nią zauroczony. Aktualnie utrzymujemy tylko kontakt telefoniczny i mailowy, gdyż dzieli nas spora odległość. ( ona z Torunia, ja z Rzeszowa ). Moje zauroczenie od tamtej pory przerodziło się w zakochanie.
Ciekaw jestem czy komuś z Was przytrafiło się coś podobnego. Czy spotkaliście bratnią duszę na szlaku?
Re: Czy zdarzyło się Wam spotkać miłość na szlaku?
a bo to jedną? a na powaznie... pomyliło Ci się zakochanie czy miłość z tęsknotą za fantastycznie spędzonym czasem. Kilka dni wolnego, oboje szczęśliwi bo Tatry, bo wolne, bo itd... To cudowne uczucie ale niedługo przejdzie. Oczywiście nie rezygnuj z podtrzymywania znajomości! Kto wie co czas z tym zrobi? Trzymam palce!
Re: Czy zdarzyło się Wam spotkać miłość na szlaku?
Byłem w Tatrach pierwszy raz ...no już "parę" ładnych chwil temu. Na szlaku na Kasprowy spotkałem pewną kozicę(patrz moja galeria) i wcale to nie była "kulawa-kozica". I już po pierwszej wymianie spojrzeń poczułem, że jestem nią zauroczony. Aktualnie gdy przyjeżdżam w Tatry utrzymujemy tylko kontakt wzrokowy , gdyż zazwyczaj dzieli nas spora odległość. ( ona na skałkach , ja na szlaku ). Moje zauroczenie od tamtej pory przerodziło się w zachwyt.
.... ..... a tak poważnie to pozdrawiam Cię Adrian i życzę , aby twoja miłość do Tatr i tatrzańskiej dziewczyny się spełniła.
Re: Czy zdarzyło się Wam spotkać miłość na szlaku?
Fajnie, mam nadzieje, że z wzajemnością , a jak nie to pozostanie piękne wspomnienie na całe życie. Wiesz takie chwile pamięta się już zawsze.
Miller , ja to mam nadzieje na spotkanie jakiegoś fajnego koziolka na szlaku,może też będę miała szczęście, myślałam też o jakimś misiowatym , ale to trochę nibezpieczne
Re: Czy zdarzyło się Wam spotkać miłość na szlaku?
No tak , koziołki są fajne...ale mają ostre różki i może być to niebezpieczne. A co do misiowatych , to często ich spotykam. Kiedyś szlakiem przez Jaworzynkę sapał taki za moimi plecami ze swoim kolegą .... też misiowatym. Z trudem.....ale weszli.
A tak poważnie to chciałoby się takiego spotkać , ale rozsądek mówi że lepiej nie..... no może z daleka i żeby był "najedzony" i pokojowo nastawiony
Re: Czy zdarzyło się Wam spotkać miłość na szlaku?
hahaha,dobre, takich misiowatych to jest sporo na szlakach,no ale chwali się ,że jednak decydują się na wędrowki. Wśród moich znajomych jest sporo takich osób , ale za nic w świecie nie dadzą się namowić na jakikolwiek ruch.Mamy w pracy sale gimnastyczną , to na 70 osób korzysta może 6-7 .
Co do prawdziwych misiów , to cały rok straszę się nimi,... planując wycieczki zawsze przychodzą mi na myśl ,a jak już jestem w Tatrach to przy wejściu na szlak są tablice z wizerunkiem misia, wówczas też trochę gęsiej skórki , ale po przekroczeniu szlabanu zapominam i mam nadzieję ,że na mojej drodze żaden misiek nie stanie.
Wracając do tematu , to moją milością w górach są same góry. Pozdrawiam i życzę Dobrej nocy