Ekipa w składzie: Stefan Hula, Kamil Stoch, Robert Mateja i Adam Małysz osiągnęła najlepszy wynik jako drużyna polskich skoczków w historii zimowych igrzysk olimpijskich. Dotychczas najlepiej naszym zawodnikom w tej dyscyplinie powiodło się cztery lata temu w Salt Lake City, gdzie zajęli 6. miejsce. Po pierwszej serii zajmowali 5. miejsce. Jako pierwszy z Polaków skakał Stefan Hula, który uzyskał 118 m (99,9 pkt). Jeszcze lepiej skoczył w drugiej kolejce Kamil Stoch - 122 m (108,1 pkt). Jako trzeci z naszych reprezentantów na belce startowej pojawił się Robert Mateja i uzyskał 126 m (116,3 pkt), co było drugim rezultatem w swojej grupie - lepiej (129 m) skoczył tylko Janne Ahonen. Nie zawiódł również Adam Małysz - wylądował na 128 m i dopisał do naszego dorobku 120,9 pkt. W drugiej serii nasi reprezentanci nadal skakali bardzo dobrze. Hula uzyskał 119 m (101,2 pkt), Stoch - 124,5 m (112,6 pkt), Mateja 123,5 m (110,8 pkt), zaś Małysz 129,5 m (124,6 pkt). Polacy uzyskali łączną notę 894,4 pkt, utrzymali 5. pozycję. Szóstych Japończyków wyprzedzili o 1,3 pkt. Najdłuższy skok w konkursie oddał w drugiej próbie Roar Ljokelsoey. Norweg wylądował na 141 m i pobił rekord skoczni ustanowiony w ubiegłym roku przez Małysza. Niespodzianką była słaba postawa Czechów (z Jakubem Jandą, liderem klasyfikacji generalnej PŚ w składzie, zajęli 9. miejsce) i Słoweńców. Brązowi medaliści z Salt Lake City również nie zdołali awansować do II serii - sklasyfikowani zostali na 10. pozycji. Tytułu bronili Niemcy, którzy cztery lata temu po fenomenalnym konkursie pokonali o 0,1 pkt Finów. W tym roku z dorobkiem 922,6 pkt zajęli czwartą pozycję Austriacy z nowo kreowanym mistrzem (Thomas Morgenstern) i wicemistrzem (Andreas Kofler) olimpijskim z dużej skoczni uzupełnieni Andreasem Widhoelzlem i Martinem Kochem uzyskali łączną notę 984,0 pkt. i wywalczyli olimpijskie złoto. Drugie miejsce zajęli Finowie (976,6 pkt), zaś trzecie Norwegowie (950,1 pkt).
|