W minionym sezonie Mirosław Bieniasz potwierdził, że jest jednym z najlepszych w Polsce specjalistów od długich dystansów w kolarstwie górskim.
Zawodnik Wierchów Rabka tradycyjnie plasował się na czołowych lokatach wszystkich ważniejszych maratonów MTB. Po raz trzeci z rzędu zwyciężył w najbardziej prestiżowej imprezie sezonu - Transcarpatii (w parze w Jarosławem Miodońskim). To wieloetapowy, siedmiodniowy maraton MTB (z Ustrzyk Dolnych do Wisły, około 500 km), który rozegrany został po raz trzeci. Jak na razie Bieniasz wygrywa co roku, choć wygrać w tej edycji było wyjątkowo ciężko.
Udział w tak wyczerpującej imprezie zawodnik Wierchów przypłacił jednak słabszym wynikiem w Lidze Bike Maraton. Z Transcarpatii wrócił bowiem nieco poturbowany, co odbiło się na rezultatach w LBM. Choć z 10 rund cyklu wygrał trzy, a jeszcze kilkakrotnie stanął na podium, to nie udało mu się odzyskać straconego przed rokiem zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Ponownie lepszy od niego był Ślązak Paweł Urbańczyk (on z kolei nie startował w Transcarpatii), ale druga lokata w "generalce" to również spore osiągnięcie naszego "górala". Tym bardziej, że lider Wierchów poprowadził zespół także do trzeciego z rzędu miejsca na podium w klasyfikacji drużynowej (3., 1., a teraz 2. lokata).
Na tym nie koniec sukcesów Bieniasza. W rozgrywanych w Książu koło Wałbrzycha mistrzostwach Polski w maratonie MTB wywalczył brązowy medal w wyścigu zawodników bez licencji.
Tekst i fot. (ART)
|