W miniony weekend rozpoczęły się rozgrywki wiosennej rundy Iv ligi. poniżej przedstawiamy komentarze i wyniki nadesłąnew przez Zdzisława Karasia.
Grad bramek pod Giewontem
Grad bramek posypał się na inaugurację wiosennej rundy pod Giewontem. Nie był to jednak jakiś niebywały popis strzelców, ale efekt katastrofalnych zagrań obrońców obu drużyn. Gospodarze przystąpili do meczu mocno zmobilizowani i po 23 minutach prowadzili już 3-0. Najpierw pozostawiony bez opieki Stępień wpakował piłkę do bramki z 5 metrów po zagraniu z rogu. Kolejne dwa gole to zasługa Roberta Frasunka. Najpierw po zagraniu w trójkącie ze Stępniem i Jaszewskim w sytuacji sam na sam precyzyjnie umieścił piłkę w długim rogu bramki. Z kolei w 23 minucie uderzył z półwoleja z narożnika szesnastki i piłka wyładowała przy bliższym słupku. Za chwilę jednak rozgrywający Jutrzenki opuścił boisko, ponieważ sędzia uznał, że dopuścił się brutalnego faulu. Nic takiego nie miało miejsca, ale gospodarze musieli już grać w „10”. Wprowadziło to nerwowość i po błędzie Piekarczyka Wójs przelobował Mertę zdobywają pierwsza bramkę dla Zawady. Wejście po przewie Andrzeja Króla natychmiast zaowocowało sytuacjami dla Jutrzenki. Pierwsza próba skrzydłowego gospodarzy zakończyła się na słupku. Kolejne ataki zakopiańczyków przyniosły im rzut karny. Piekarczyk strzelił w sposób sygnalizowany i Ogórek obronił. I to natychmiast się zemściło bowiem tak jak Stępień przy pierwszej bramce Binek po rogu doprowadził do kontaktu bramkowego. Następne dwa gole zdobyli jednak zakopiańczycy. A. Król otrzymał piłkę taką jaką lubi od Stępnia i strzelił nieuchronnie po długim rogu. Z kolei Stepień po wolnym kilka razy podbijał sobie piłkę w polu karnym w końcu „ dziubnał” fudbolówkę do bramki. W końcówce meczu obrona gospodarzy popełniła dwa rażące błędy zakończone golami. Z tym, że Mirek karnego strzelił na raty. Zwycięstwo gospodarzy aczkolwiek minimalne było absolutnie zasłużone i przyniosło im tak potrzebne punkty.
Jutrzenka Zakopane – Zawada Nowy Sącz 5-4 (3-1)
1-0 Stępień 10, 2-0 Frasunek 7, 3-0 Frasunek 23, 3-1 Wójs 40, 3-2 Binek 60, 4-2 A. Król 65, 5-2 Stępień 72, 5-3 Mirek 77 karny, 5-4 Bomba 86. Sędziował: Mariusz Baczalski. Żółte kartki: Liczkowski, Piekarczyk, Jaszewski – Phejka. Czerwona kartka: Frasunek 26 za uderzenie głową. Widzów 150.
Jutrzenka: Merta – Liczkowski (89 P. Puchała), Piekarczyk, Salwierak, Sowa, Ligas (63 J. Puchała), Frasunek, Jaszewski, Bochniarz, Stepień, W. Król (46 A. Król).
Zawada: Ogórek – G. Ziobrowski, Binek, Szczurek, Phejka, Skrzypiec (53 Nowak), Wójs, Kościółek (53 Świerczek), K. Ziobrowski, Mirek, Szeliga (67 Bomba).
(ZK)
Czy był gwizdek?
LKS Szaflary – Hart Tęgoborze 0-2 (0-0)
0-1 Dziedzic 85, 0-2 Dziedzic 89. Sędziował: Zbigniew Gomółka z Nowego Sącza. Żółte kartki: Cisoń, Hreśka, Łukaszczyk, Strama – Dziedzic. Widzów 200.
Szaflary: Gawron – Strama, Hreśka, Jasion, Łukaszczyk, Ślimak (75 Naglak), Pańszczyk, Czernik (70 Bożyk), Cisoń, Magulski, Matusiak (85 Walkosz).
Hart: Słomka – Baran, Czoch, Gigoń, Bochenek, Kosakowski, Maciaś, T. Olchawa, Wnęk, Dziedzic, P. Olchawa.
Dla obu zespołów punkty w tym meczu były prawie na wagę pozostania w lidze. Z początku spotkania częściej atakowali goście szczególnie po zejściu z boiska kontuzjowanego stopera Szaflar Pańszczyka. Jego zastępca Szulc wprawdzie początkowo popełniał błędy, jednak w miarę upływu czasu spisywał się przyzwoicie. Największe zagrożenie dla Szaflar ze strony gości groziło po strzałach z dystansu, jednak na posterunku był zawsze niezawodny Gawron wyłapując lub parując niebezpieczne uderzenia. Po zmianie stron wyśmienitą okazją do objęcia prowadzenia zmarnował Łukaszczyk. Po podaniu Czernika była sam na sam z bramkarzem gości, ale posła piłkę obok bramki. Kolejne minuty upływały na wzajemnych atakach. Pod koniec meczu w 85 minucie zdaniem gospodarzy sędzia użył gwizdka orzekając faul obrońcy Szaflar. Piłkarze gospodarzy stanąli a tymczasem Dziedzic popędził z piłką na bramkę i po tej dziwnej decyzji sędziego zdobył gola. Załamani gospodarze pod sam koniec meczu popełnili błąd a konkretnie Naglak i Dziedzic ponownie wpisał się na listę strzelców ustalając rezultat spotkania.
(ZK)
Dziwna decyzja sędziego
Orawa Jabłonka – Moduł Zagórzany 0-1 (0-0)
0-1 Igielski 70. Sędziował Janusz Wrona z Limanowej Żółta kartka: Maciej Rutkowski. Widzów 200.
Orawa: Kuchtak – Kucek, S. Stańdo, Jazowski (46 Owsiak), Wójt, Zachora, Skoczyk, G. Stańdo, Janiczak (72 S. Rusnak), Wesołowski, Maciej Rutkowski.
Moduł: Sierant – Pyrlioh, Trzyna, Kozień, Stobech, Kogut, Zieliński, Kaleta, Pyznar (70 Grabowski), Igielski, Wąsowski (89 Jawień).
W pierwszej odsłonie tego spotkania gra toczyła się zazwyczaj w środku pola. Duży wpływ na poczynania zawodników miał porywisty wiatr, który utrudniał przeprowadzanie składnych akcji. Pierwsi szansę na objecie prowadzenia mieli goście. Jeden strzał Wąsowskiego trafił w poprzeczkę inny oddany z 12 metrów poszybował nad bramką. Podobnie zresztą uczynił także snajper Orawy Bolesław Wesołowski. W dobrej pozycji strzeleckiej posłał piłkę nad bramką a w innej nie dograł do lepiej ustawionych partnerów. W 25 minucie Orawa strzeliła bramkę, jednak sędzia jej nie uznał twierdząc, że wcześniej użył gwizdka sygnalizując rękę bramkarza gości przed polem karnym. Dziwne, że wprawdzie zarządził rzut wolny, ale nie ukarał golkipera gości jakąkolwiek kartką. Z przywileju korzyści niektórzy sędziowie muszą się nauczyć korzystać, bo w tym przypadku drużyna poszkodowana została ukarana. Po zmainie stron początkowo więcej szans na objecie prowadzenia miała Orawa. Dokładne dośrodkowanie Wesołowskiego Owsiak powinien zamienić na bramkę. Przestrzelił z 5 metrów. Kolejna centra Wesołowskiego powstrzymana przez wiatr zatrzymała się na słupku bramki gości. Wreszcie w 70 minucie przy rzucie wolnym wykonywanym przez Moduł pozostawiony bez opieki Igielski przerzucił piłkę nad Kuchtakiem i goście objęli prowadzenie. W końcówce rozpaczliwe ataki Orawy nie przyniosły powodzenia. Raz piłka po strzale Wesołowskiego ostemplowała słupek innym razem w olbrzymim zamieszkaniu pod bramką Modułu gospodarze dwukrotnie unosili ręce w geście triumfu, gdy piłka ich zdaniem przekraczała linię bramkową. Sędzia jednak nie wskazał na środek.
(ZK)
Derby dla Watry
Watra Białka Tatrzańska – Orkan Raba Wyzna 2-0 (1-0)
1-0 A. Rabiański 3, 2-0 Wolsza 47. Sędziował: Żółte kartki: Kubicki, Węglarczyk – Szklarz, Ciślak. Widzów 200.
Watra: Bury – Zagata (70 Dziuban), Kuchta, Strama, Węglarczyk, Plewa (87 Zygmuntowicz), Gałdyn, A. Rabiański, Kubicki, Wolsza, P. Rabiański.
Orkan: Kołodziej – Bochnak (65 Ziobro), W. Łach, M. Szklarz, Łabuz (52 Czyszczoń), J. Kasprzyk, Łapsa (70 G. Kasprzyk), Traczyk ( 60 W. Łach), Zubek, Możdżeń, Ciślak.
VI ligowe derby Podhalańskiego Podokręgu o miano drużyny nr 2 po Lubaniu Maniowy i o awans zakończyły się wygraną Watry Białka Tatrzańska. Gospodarze obie części spotkania zaczęli od mocnego uderzenia. Najpierw w 3 minucie Strama posłał długą piłkę w pole karne do Andrzeja Rabiańskiego. Grający prezes Watry przyjął na prawą nogę przełożył na swoją lepszą lewą i z 11 metrów kropnął nie do obrony. Goście zrewanżowali się dopiero w 20 minucie zresztą niecelnym strzałem Bochnaka. W 28 minucie Plewa po błędzie bramkarza chciał skierować piłkę z dość ostrego kata do pustej bramki, jednak trafił tylko w słupek. Goście próbowali szczęścia strzelając z dystansu – bez powodzenia. W 40 minucie Wolsza widząc wysuniętego brakarza Orkana próbował przerzucić nad nim piłkę. Futbolówka odbiwszy się od murawy przeleciała także nad poprzeczką. Co nie wyszło do przerwy udało się zaraz po zmianie stron. Wolsza właściwie próbował centrować, lecz piłka niesiona wiatrem wpadła do siatki. Gospodarz mimo bezpiecznego prowadzenia, co rusz stwarzali zagrożenie pod bramką gości. A to Gałdyn strzelił minimalnie obok słupka, a to A. Rabiański przymierzył około spojenia a Zagata był nawet nieco bardziej precyzyjny, jednak trafił tylko w spojenie. Wolsza z kolei po pięknej akcji całego zespołu strzelając z tzw. „szczupaka” trafił w słupek. Goście pod koniec meczu grając długimi piłka próbowali odwrócić niekorzystny wynik. Ich próby dość łatwo neutralizowali obrońcy Watry. Gospodarze mieli też szanse na podwyższenie rezultatu, jednak Gałdyn, który był faulowany w obrębie szesnastki z karnego strzelił zbyt lekko i dał szansę Kołodziejowi na skuteczną obronę.
(ZK)
|