Tragarze (tzw. kulisi) niosący ładunki polskiej wyprawy ratowników TOPR na Dhaulagiri zastrajkowali i nie chcieli iść dalej. Powodem strajku było nagłe załamanie pogody. Dzięki negocjacjom podjętym przez ratowników udało się przekonać 35 tragarzy, aby szli dalej. Dodatkowo Sirdar karawany zaangażował jeszcze kilka osób z miejscowej ludności.
Pierwszego kwietnia ratownicy dotarli do Dovan - położonej na skraju dżungli osady pasterskiej, która służy również jako pole namiotowe dla wypraw i trekkingów przechodzących tą doliną.
„Popołudnie było dość pogodne, pod wieczór zaczął padać drobny deszcz, który szybko przerodził się w wielką burzę. W ciągu godziny spadło 10 cm gradu wielkości grochu, a następnie przez kilka godzin padał deszcz, który kompletnie przemoczył nasze namioty. Jeden z namiotów podmył tak silnie, że trzeba było rozstawić nowy” – mówi Maciej Pawlikowski, uczestnik wyprawy.
„Następnego dnia rano okazało się, że większa część tragarzy nie chce iść dalej ze względu na warunki atmosferyczne. W okolicach bazy włoskiej (Italian Base Camp) leży ok. 10 cm śniegu, natomiast dojście do bazy głównej jest już w głębokim śniegu do pół uda. To spowodowało, że tragarze chcieli zawrócić. Negocjacje z tragarzami trwały około dwóch godzin. Część tragarzy pozostała. Dodatkowo zaangażowano kilka osób z miejscowej ludności” – dodaje Pawlikowski.
Wczesnym popołudniem ratownicy dotarli do Sallagari (3010 m.n.p.m), gdzie został rozbity kolejny obóz. Stąd kulisi wahadłowo noszą ładunki wyprawy do góry. Ryszard Gajewski, kierownik wyprawy, wraz z trzema ratownikami (Grzegorzem Bargielem, Edwardem Lichotą, Andrzejem Miklerem) udali się „na lekko” z namiotami szturmowymi do wyżej położonej Italin Base Camp.
„Trzeciego kwietnia pozostali uczestnicy wyprawy i tragarze wyruszyli również do bazy włoskiej. W związku z tymi kłopotami założenie naszej bazy pod Dhaulagiri opóźniło się .” – mówił Maciek Pawlikowski.
W sobotę wszyscy uczestnicy wyprawy TOPR na himalajski ośmiotysięcznik Dhaulagiri dotarli do głównej bazy położonej na 4650 metrów n. p. m. ale nie wszystkie rzeczy dotarły do niej.
Brak całości sprzętu w tym osobistego utrudnia nam planowanie akcji górskiej - podaje Tomasz Witkowski, jeden z uczestników wprawy. - Mimo to już rano na rekonesans w kierunku obozu pierwszego wyruszył Ryszard Gajewski i Edward Lichota osiągając wysokość 5100 m na lodowcu prowadzącym na przełęcz północno-wschodnią. Po drodze poprawili oporęczowanie dojścia przez czoło lodowca i przygotowali do zabezpieczenie szczeliny lodowcowe przegradzające szlak podejścia.
Na poniedziałek zaplanowano dojście do pierwszego obozu czteroosbowej grupy.
- Pogoda na razie nam dopisuje, jedynym problemem jest brak śniegu na północnej ścianie w rejonie drogi japońskiej - dodaje Tomasz Witkowski.
Ratownicy wylecieli z Polski 23 marca br. Celem wyprawy jest zdobycie siódmego co do wielkości ośmiotysięcznika – Dhaulagiri położonego w środkowo-zachodnich Himalajach Nepalu na wysokości 8167 m n.p.m. W ten sposób ratownicy chcą uczcić setną rocznicę powstania TOPR oraz przypomnieć udział Polaków w zdobywaniu tej góry. Szczególną pamięć pragną oddać Jerzemu Hajdukiewiczowi, który wziął udział w wyprawach na Dhaulagiri (1958 i 1960) oraz przyczynił się do rozwoju medycy górskiej i nowoczesnych metod ratowniczych.
Źródło: Perception PR
Zbigniew Michalski
Dyrektor Generalny
|