Organizatorzy wyprawy EUROPEAN CLIMBROUTE - Monika Cieślar i Waldek Fujcik, dotarli do Włoch – obecnie obozują w Misurinie nieopodal Cortina D’Ampezzo. Podczas trwania drugiego etapu wyprawy udało nam się zadać im kilka pytań:
PODHALE – SPORT: Na początek pewnie tradycyjne pytanie – skąd pomysł na EUROPEAN CLIMB ROUTE?
MONIKA I WALDEK: Pomysł narodził się dwa lata temu, kiedy to nasi znajomi (którzy są początkującymi wspinaczami, lub się nie wspinają, ale chcieliby zacząć) narzekali na brak rzetelnych informacji dotyczących rejonów wspinaczkowych w Polsce i w Europie. Przewodniki w Polsce są wydawane w małych nakładach, często również nie ma wznowień. Natomiast zagraniczne przewodniki są w ogóle niedostępne w naszym kraju. Nawet w Internecie często nie ma kompletnych informacji na ten temat.
Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na taki projekt. Po każdym etapie chcemy udostępnić informacje o każdym rejonie w którym byliśmy, drogach wspinaczkowych które się tam znajdują, informacje praktyczne- noclegi, zakupy, wstępy, wjazdy.
P: Kto Was inspiruje, kto jest wzorem w Waszych wspinaczkowych pomysłach?
M i W: W zasadzie nie mamy osoby, która by była naszym wzorem. Wiele naszych poszczególnych celów narodziło się np. po zobaczeniu zdjęcia- czy to w Internecie, na plakacie, w książce. Kiedy znajdziemy coś co nas zaciekawi, szukamy wszelkich dostępnych informacji- gdzie dokładnie się znajduje góra czy ściana, jak tam dojechać.
Obecnie też się to dzieje- w Dolomitach naszym głównym celem miały być Tre Cime. Ze względu na niezbyt przychylną aurę pogodową- codzienne burze, deszcze, zachmurzenia w tej okolicy musieliśmy nieco zmienić nasze plany. Zaraz po przyjeździe na kamping w Misurinie zobaczyliśmy fantastyczną Punta Col de Verde, na następny dzień już ją „zrobiliśmy”.
Przyjeżdżając do Cortiny nie spodziewaliśmy się takich widoków- gdzie się nie obróciliśmy to widzieliśmy potencjalne cele. Zafascynowało nas Cinque Torri, Becco di Mezzodi, Croda da Lago. Mamy również dużo planów na przyszłe lata- nie sposób wyjść wszędzie gdzie byśmy chcieli mając tylko niespełna dwa tygodnie.
Aż strach pomyśleć co będzie w Chamonix..
P: Podzieliliście swoją podróż na kilka etapów, Chorwacja za Wami, teraz Włochy – co dalej?
M i W: Między 12 a 16 lipca chcemy przejechać do Francji, zahaczając po drodze o muzeum alpinizmu w Aoście. Po około dwóch tygodniach pobytu w Chamonix planujemy Hiszpanię, a dokładnie Naranjo de Bulnes w paśmie Picos de Europa.
P: W Chorwacji wspinaliście się właściwie we dwójkę, na kilku drogach wraz z poznanymi na miejscu ludźmi – czy tak będzie w dalszych etapach, czy też liczycie na frekwencje zainteresowanych z Polski? Czy macie już jakieś potwierdzone zgłoszenia?
M i W: Ludzie poznani w Paklenicy robili tam tylko krótkie drogi sportowe. Chcieliśmy im pokazać jak wygląda wspinaczka wielowyciągowa (oczywiście oni nie oponowali, wręcz przeciwnie- byli bardzo zadowoleni), dlatego też poszliśmy z nimi na Sjeverne Rebro- drogę o wycenie 4b, ok. 180 metrów.
W Chorwacji miał nam pomagać Jacek Ogrodnik, kolega klubowy, ale ze względu na pracę będzie się wspinał razem z nami w Chamonix.
Sprawami finansowymi, pogodowymi zajmuje się w Polsce sekretarz Nomad Klubu- Marcin Wróbel. W połowie lipca na dwa tygodnie jego obowiązki przejmuje Zbyszek Cieślar- Marcin jedzie w tym czasie na swój autorski projekt- Letnie Alpejskie Tournee (czyli 4 x 4000- Gran Paradiso, Mont Blanc, Monte Rossa i Matterhorn).
P: Czy w Chorwacji napotkaliście na jakieś trudności – organizacyjne itp.? Bo pogoda za wyjątkiem paru dni „bury” raczej dopisała?
M i W: W Chorwacji nie mieliśmy żadnych problemów, w przeciwieństwie do Włoch- chociażby standard campingu w Misurinie- w porównaniu do Starigradu- Paklenica czy Chamonix (byliśmy tam w zeszłym roku) jest dużo niższy- nie ma dostępu do elektryczności, kuchni. Także stan toalet i prysznicy daje wiele do życzenia..
P: Chamonix ma być kulminacją tegorocznej wyprawy – jak dokładnie będzie przebiegać ten etap, jakie drogi chcecie zrobić?
M i W: W zasadzie bardziej niż na Chamonix nastawiamy się na Naranjo de Bulnes. Chcemy tam zrobić jedną- dwie drogi. Będzie to o tyle spektakularne, że ściana ma ok. 700 metrów.
P: Czy podczas zaplanowanych wspinów wytyczacie nowe drogi, prostujecie, modyfikujecie istniejące?
M i W: Projekt nie polega na wytyczaniu nowych dróg. Staramy się raczej opisać stan dróg, asekuracji (stanowiska, ewentualne przeloty), jakość skały (czy jest wyślizgana, krucha).
W zasadzie chodzi o to, żeby zachęcić do przyjazdu w dane rejony przeciętnego Kowalskiego który zaczyna się wspinać, wraz z rodziną.
P: Na które przejście czekacie najbardziej? a może ta wymarzona tegoroczna droga już za Wami?
M i W: Liczymy na zrobienie czegoś na Tre Cime i na Naranjo. Jak na razie Cimy stoją pod znakiem zapytania (ze względu na pogodę).
Do tej pory najwięcej satysfakcji w Paklenicy dała nam 350-cio metrowa droga Mosorazki na Anici Kuk (5c) oraz króciutka, 80-cio metrowa droga na Zubie (4c)- cała na własnej asekuracji, łącznie ze stanowiskiem. W Dolomitach jak na razie największe wrażenia wywarła na nas 187-mio metrowa droga Miriam na wierzchołek południowy Torre Grande (2361 m n.p.m.) w rejonie Cinque Torri.
P: Jakie plany na kolejny rok? Może jakaś zimówka?
M i W: W przyszłym roku rozpoczynamy kolejny etap projektu- Europa Północna. (jeżeli znajdzie się większa ekipa to zrobimy także etap Europa Środkowa).
Konkretnych rejonów jeszcze nie znamy- zbieramy na razie informacje na ten temat. Natomiast wiemy jakie kraje odwiedzimy- Szwecja, Norwegia, Wielka Brytania. Czwarty kraj stoi pod znakiem zapytania.
P: Ptaszki śpiewają, że Wasza wyprawa to również miesiąc miodowy – godny polecenia innym młodym "żonkosiom"?
M i W: Miesiącem miodowym byśmy tego nie nazwali- czasami towarzyszą nam pot i łzy;) Dwutygodniowy wyjazd w skały/ w góry jak najbardziej. Dziewięcio tygodniowego raczej nie polecamy, chyba że para jest bardzo dobrze zgrana. Na tak długim wyjeździe, w takich warunkach, skazani tylko na siebie często wybuchają kłótnie, trzeba je szybko łagodzić. Zaobserwowaliśmy kilka par (na drogach sportowych) kłócących się, obrażających na siebie, co jest nie do pomyślenia w górach, na drogach wielowyciągowych.
P: Po powrocie do Polski planujecie prelekcje i pokaz slajdów. Gdzie i kiedy się odbędzie?
M i W: Dokładnego terminu i miejsca jeszcze nie znamy. Najpierw będziemy musieli przejrzeć wszystkie materiały- do tej pory zrobiliśmy kilka tysięcy zdjęć i kilkanaście filmów;) Pokaz powinien odbyć się końcem października- początkiem listopada- wtedy, kiedy jest tzw. martwy sezon dla wspinaczy
P: Dzięki za wywiad dla naszych czytelników, trzymamy kciuki za powodzenie dalszych etapów i czekamy na info.
|