Jak podaje strona www.naszkasprowy.pl zmarła Maria Bachleda Curuś z domu Wawrytko - wspaniały człowiek, żona, matka, babcia, w przeszłości mistrzyni w narciarstwie alpejskim. W roku ubiegłym pożegnała męża i syna.
Była żoną Andrzeja Bachledy Curusia, znakomitego narciarza i śpiewaka operowego, który zmarł w ubiegłym roku. Matka 3 dzieci – znakomitych narciarzy. W ubiegłym roku zmarł jeden z jej synów Jan. Jej drugi syn - słynny alepjczyk Andrzej Bachleda „Ałuś” wyejchał do Francji, ale nadal związany jest z Zakopanem. Babcia Andrzeja Bachledy (1975) - znakomitego narciarza i muzyka jazzowego.
Wraz z mężem stworzyła dla swoich dzieci wspaniały dom, w którym panowała atmosfera sprzyjająca sportowi, narciarstwu i … muzyce.
Wspomina Barbara Grocholska – Kurkowiak: - Miała nadzwyczajnie dobre serce. Gdy jako młoda dziewczyna zamieszkałam w Zakopanem, czasem jeździłam odwiedzić rodzinę w Warszawie.Wtedy się nie przelewało, nic nie było. Ona zawsze dawała mi coś dla rodziny - garnek smalcu, albo coś innego do jedzenia. Zawsze myślała o innych. Pamiętam cudowne spotkania u Zojdy na imieninach, zawsze było dużo ludzi. Maria pięknie śpiewała po góralsku. Gdy śpiewała, jej mąż patrzył na nią jakby była młodą dziewczyną a on – młodym chłopakiem. Pięknie było wtedy patrzeć na nią.
Więcej o sportowej karierze Marii Bachledy Curuś z domu Wawrytko napiszemy niebawem.