Czwarta edycja programu "Bieg na Igrzyska" została dziś podsumowana w Centralnym Ośrodku Sportu na warszawskim Torwarze. W konferencji udział wzięła zdobywczyni Kryształowej Kuli w niedawno zakończonym sezonie 2012/13 Justyna Kowalczyk, patron tego programu.
Podczas spotkania nagrody rzeczowe otrzymali trzej najlepsi zawodnicy i zawodniczki w poszczególnych kategoriach (zwycięzcy klasyfikacji generalnej – drukarki, aparaty fotograficzne oraz sprzęt narciarski, wiceliderzy - – drukarki i aparaty fotograficzne, a zawodnicy z trzecich miejsc – drukarki), nagrodzono także kluby sportowe. Dziesięć najlepszych wróci z Warszawy z kompletami nart, a pięć najlepszych także z zaproszeniami na obóz sportowy w jednym z ośrodków COS. Justyna Kowalczyk także otrzymała prezent od organizatorów "Biegu na Igrzyska" - anioła, który ma jej przynieść szczęście na trasach zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi.
Prezes PZN Apoloniusz Tajner jest bardzo zadowolony z czterech lat działania programu, ale zwrócił uwagę na to, że jego efekty widoczne będą dopiero po kilku latach. - Poprzez tego rodzaju programy, czyli szeroką pracę z dziećmi i młodzieżą, możemy zapewnić zawodnikom i zawodniczkom udział w narciarskich zawodów organizowanych na wzór tych najwyższej rangi. Program "Bieg na igrzyska" jest realizowany od czterech lat. Biegi narciarskie jednak to dyscyplina wytrzymałościowa, w której potrzeba dużo cierpliwości, wielu lat na to, by wychować zawodników, którzy z powodzeniem mogliby startować w Pucharach Świata. Tym bardziej dziękuję wszystkim sponsorom, którzy wspierają akcję „Bieg na Igrzyska”. Ta droga się sprawdza znakomicie i chcemy, aby działo się tak również w przyszłości. Uczestnikom programu życzę w przyszłości wielu sukcesów w zawodach najwyższej rangi. Wzorem dla was niech jest zawodniczka, która siedzi tuż obok mnie. Podziwiam Justynę najbardziej za jej silną psychikę, za to, że potrafi się zmobilizować do bardzo ciężkiej, ciągłej pracy. Tylko dzięki niej można osiągnąć tak wspaniałe sukcesy.
Z kolei Justyna Kowalczyk zaapelowała o rozbudowę infrastruktury narciarskiej w Polsce. - Wysyłam sygnał, przede wszystkim do Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Centralnego Sportu. W Polsce nie ma gdzie trenować. Te dzieciaki, startujące w programie "Bieg na Igrzyska" nie mogą sobie pozwolić na to, by wyjechać z kraju na 300 dni, a tak trzeba w tej chwili robić, by solidnie przygotować się do sezonu. Jeżeli tylko zatem będą mieli gdzie trenować, to będziemy mieli także wyniki na światowym poziomie – wyjaśniła nasza wspaniała zawodniczka.
W ciągu czterech lat w ramach programu „Bieg na Igrzyska” zorganizowanych zostało 38 zawodów w największych ośrodkach sportów biegowych w Polsce. Średnio brało w nich udział 300 młodych biegaczy i biegaczek z całej Polski, a w rekordowych pod względem frekwencji zawodach startowało prawie pół tysiąca uczestników. Do cyklu sukcesywnie włączane są nowe konkurencje, w tym m.in. bieg masowy, pościgowy, łączony, czy sprinty.
Na koniec organizatorzy podsumowania przygotowali niespodziankę w postaci zwiedzania Stadionu Narodowego. Zaproszenie bardzo ucieszyło wszystkich zebranych, a w trakcie oglądania największego polskiego obiektu sportowego szybko powstały pierwsze plany organizacji zawodów nartorolkowych wokół stadionu :)
J. Kowalczyk: "Mamy naprawdę bardzo utalentowane dzieciaki"
- Program „Bieg na Igrzyska” to bardzo duży krok na rzecz tego, by zbudować w przyszłości dobrą drużynę w biegach narciarskich. Mamy naprawdę bardzo utalentowane dzieciaki – tłumaczyła na poniedziałkowej konferencji prasowej Justyna Kowalczyk. Wicemistrzyni świata z Val di Fiemme nie zapomniała po raz kolejny zaapelować jednak o rozbudowę infrastruktury sportowej w Polsce.
Program "Bieg na Igrzyska" działa już od czterech lat. Czy pani zdaniem jest szansa, by właśnie dzięki niemu ktoś poszedł w pani ślady?
- Myślę, że to jest bardzo duży krok na rzecz tego, by zbudować w przyszłości dobrą drużynę w biegach narciarskich. Mamy naprawdę bardzo utalentowane dzieciaki. Problemem jest jednak to, że nie wszyscy mają gdzie trenować. Jestem pewna, że to będzie kolejny krok - tras narciarskich i rolkowych zacznie jednak w końcu przybywać. Bez tego na pewno sobie nie poradzimy. Wielkie gratulacje dla organizatorów „Biegu na Igrzyska” za to, że już tak długo trwa. Dziękuję i proszę o więcej.
Co się musi stać by pojawiła się druga Justyna Kowalczyk?
- Jedna Justyna wystarczy. Mam nadzieję, że pojawią się inne imiona i nazwiska, które będą pracować na siebie, które już teraz zaczynają to robić. Liczę na to, że gdy ktoś osiągnie podobne do moich wyniki, to nikt nie nazwie go Justyną Kowalczyk, to bez sensu. Chciałabym wysłać sygnał. Te dzieciaki startujące w programie "Bieg na Igrzyska" nie mogą sobie pozwolić na to, by wyjechać z kraju na 300 dni, a tak trzeba w tej chwili robić. Jeżeli tylko zatem będą mieli gdzie trenować, to będą także wyniki na światowym poziomie.
Już wielokrotnie wspominała pani o tym, że w Polsce nie mamy odpowiednich warunków. Teraz ponawia pani apel. Czy to przyniesie efekty?
- Kropla wody drąży skałę. Nie ma innego wyjścia. Trzeba o tym mówić na każdym kroku.
A co w tej chwili ma pani w Polsce do dyspozycji?
- Góry Tatry i fajne siłownie w Centralnych Ośrodkach Sportu. Ale siłą i górami niestety w biegach narciarskich wiele się nie zdziała. Mamy wprawdzie 1700 metrów ścieżki w Zakopanej i Dusznikach, ale to nie są trasy, na których trenuje się mistrzów świata juniorów, nie mówiąc o mistrzach olimpijskich. To są trasy, na których można wytrenować co najwyżej mistrza Polski. Potrzeba co najmniej pięciokilometrowej trasy, zamkniętej dla ruchu, o odpowiednim profilu.
Miała już pani czas na to, żeby odpocząć po sezonie?
- Tak. Praktycznie od zakończenia sezonu w Falun zupełnie nie trenuję. Odpoczywam psychicznie i fizycznie.
Ale wzięła pani udział w biegu ulicznym podczas maratonu w Warszawie. Planuje pani starty w takich zawodach w przyszłości?
- Raczej nie. To fajna sprawa, ale bardzo kontuzjogenna. Mięśnie biegaczki narciarskiej są zupełnie inne niż tych, które specjalizują się w biegach ulicznych. Są zdecydowanie bardziej delikatne i takie tłuczenie się o asfalt jest dla nich bardzo bolesne, ciężkie. Zresztą niedzielny start zakończył się moją wizytą w Carolina Medical Center. Na szczęście nie ma urazu. Zbyt często takich zabaw nie będę mogła uprawiać.
Szykuje się pani do rozpoczęcia przygotowań do sezonu olimpijskiego?
- Już 15 maja zaczynamy zgrupowaniem w Sierra Nevada. Mieliśmy rozpoczynać w Ramsau, ale ostatnio stwierdziliśmy z trenerem, że być może lepszą opcją będzie Sierra Nevada.