IV ligowy zespół LKS Poroniec Poronin w starciu na swoim boisku z Wolanią Wolania Rzędzińska wygraną zapewnił sobie dopiero w ostatnich minutach.
Goście świetnie zaczęli bo już pierwsza ich groźna akcja przyniosła im bramkę i w kolejnych minutach mogli się skupić głównie na uważnej grze w defensywie. Gospodarze długo nie potrafili sforsować szczelnej defensywy Wolanii. Brakowało precyzji w podaniach i uderzeniach. Wreszcie po niemal pół godzinie gry pierwszy celny strzał na bramkę przyjezdnych autorstwa Macieja Gogoli od razu okazał się skuteczny. Goście mogli szybko odzyskać prowadzenie, bowiem po kilkunastu sekundach w znakomitej sytuacji znalazł się Barwacz. Dostał on piłkę na 10 metrze, miał dużo czasu i miejsca, a uderzył wprost w Nykazę. Ta sytuacja zemściła się na Wolanii jeszcze przed przerwą, kiedy prowadzenie Porońcowi dał duet Waksmundzki – Ustupski.
Druga połowa podobnie jak pierwsza zaczęła się od trafienia gości. Uderzenie z rzutu wolnego Cabały mogłoby być okrasą meczu w najmocniejszych ligach europejskich. Remis w pełni zadawalał przyjezdnych, stąd ich taktyka w kolejnych minutach meczu ograniczała się głównie do przerywania ataków Porońca. Długo przynosiło to zamierzony efekt, bowiem poronianie nie potrafili wypracować sobie sytuacji bramkowych. Mecz zapewne zakończyłby się podziałem punktów, gdyby nie instynkt trenera Rogali, który po raz kolejny w tym sezonie świetnie trafił ze zmianą. W 80 min wpuścił na boisko rekonwalescenta Roberta Drąga, a ten po 8 minutach rozstrzygnął losy pojedynku. Minutę później wygraną gospodarzy przypieczętował najlepszy na boisku Gogola.
- Spodziewałem się, że czeka nas bardzo trudne spotkanie i to się potwierdziło. Wolania bardzo umiejętnie się broniła i wyprowadzała kontrataki. Długo męczyliśmy się z tą skomasowaną obroną przeciwnika. Większych pretensji jednak do zespołu nie mama, bo próbowaliśmy grać atakiem pozycyjnym i w większości przypadków całkiem nieźle nam to wychodziło. Pretensję mam troszkę o grę w końcówce meczu, gdzie trochę uciekliśmy od swojego stylu gry. Niepotrzebnie zaczęliśmy grać długą piłkę na walkę. Nie trenujemy tego i tego grać nie potrafimy. Brakowało cierpliwości w konstruowani akcji. Zbawienne okazało się wejście Roberta Drąga, który tak naprawdę gdyby mecz inaczej by się potoczył to na pewno na boisku by się nie pojawił. On dopiero kilka dni temu wznowił treningi po kontuzji. Zaryzykowałem jednak i to się opłaciło, a Robert po raz kolejny pokazał jak ważnym ogniwem jest w zespole. Świetnie wykorzystał zawahanie obrońców – ocenił trener Rogala.
Poroniec Poronin – Wolania Wola Rzędzińska 4:2 (2:1)
0:1 Tarczoń 4, 1:1 Gogola 28, 2:1 Ustupski 42, 2:2 Cabała 52, 3:2 Drąg 88, 4:2 Gogola 89. Sędziował Rafał Ziach z Krakowa. Żółte kartki: Chrobak, Bartos. Widzów:200
Poroniec: Nykaza – Cudzich, Prokop, Babik, Bartos – Zasadni, Chrobak, Gogola, Waksmundzki – Drobny (66 Grela), Ustupski (80 Drąg)
Wolania: Mikrut – Sikorski, Bartkowski, Gleń, Trędota – Adamowski, Brożek, Jasiak, Barwacz – Tarczoń (80 Czarnik), Cabała.