W rozegranej we środę piątej kolejce spotkań ligi okręgowej, w konfrontacji dwóch podhalańskich drużyn, gracze NKP Podhala Nowy Targ pokonali 1:0 w Waksmundzie zespół Huraganu. Kibiców rozczarowali gracze z Szaflar, którzy na swoim boisku zostali rozgromieni przez Olimpie Pisarzowa.
Huragan Waksmund – NKP Podhale Nowy Targ 0:1 (0:1)
0:1 Ślusarek 10. Sędziował Wacław Gagrula z Nowego Sącza. Żółte kartki: T. Cyrwus, K. Potoczak – Janasik, Świerzbiński, W. Żółtek.
Huragan: Rejczak – K. Potoczak, S. Garcarz, T. Cyrwus, B. Handzel – M. Potoczak (46 S. Drożdż), K. Waksmundzki, Mozdyniewicz, M. Garcarz (67 B. Drożdż) – Zagata (82 M. Handzel), Siuty (46 Kolasa).
Podhale: Nykaza – Anioł, D. Żółtek, Gąsiorek, Bobek – Misiura (81 A. Dudek), Krzystyniak, Janasik (65 W. Żółtek), K. Dudek (90 Wąsik) – Świerzbiński, Ślusarek.
Derbowy pojedynek w Waksmundzie nie stał na wysokim poziomie. Dużo było zaciętości i twardej walki z obu stron, ale piłkarsko nie był to atrakcyjny mecz dla kibica. Pierwsza połowa to inicjatywa, momentami bardzo wyraźna, nowotarżan. Ułatwił im to szybko strzelony, bo już w 10 minucie gol. Tradycyjnie rzec już można, wypracował go duet Sebastian Świerzbiński – Łukasz Ślusarek. Pierwszy wymanewrował defensywę Huraganu w narożniku pola karnego, dograł na piąty metr, a tam Ślusarek dołożył tylko głowę i futbolówka znalazła się w bramce. Potem jeszcze okazję mieli Misiura i Gąsiorek. Obaj po strzale głową. Pierwszy trafił jednak obok słupka, drugi tuż nad poprzeczką. Gospodarze w tej części gry nie potrafili przebić się przez obronę rywala. Ograniczali się do strzałów z dystansu. Próbowali kolejno Kamil Waksmundzki, Wojciech Zagata i Michał Garcarz. Większych problemów jednak te uderzenia nie sprawiały broniącemu w bramce Podhala, Jakubowi Nykazie.
Druga połowa już bardziej wyrównana. Huragan wreszcie zaczął grać odważniej. Już w pierwszej swojej akcji po przerwie, mógł pokusić się o gola wyrównującego. Po akcji K. Waksmundzkiego i jego dograniu w pole karne, Daniel Żółtek w ostatniej chwili zdjął piłkę z nogi Szymona Kolasy. W 53 min po drugiej stronie, w zamieszaniu podbramkowym jakie powstało po rzucie rożnym, Daniel Anioł mając przed sobą pustą bramkę, fatalnie przestrzelił. W 68 min prowadzenie Podhala powinien podwyższyć Ślusarek. Przegrał jednak starcie „oko w oko" z Rejczakiem. To była tak naprawdę ostatnia warta odnotowania akcja w tym meczu. Potem gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Dużo było powietrznych pojedynków, stałych fragmentów gry. Obu stronom brakowało jednak dokładności.
Podhale po tej kolejce spotkań zostało samodzielnym liderem tabeli.
- Myślę, że jak na ligę okręgową to było dobre spotkanie. Wygrał faworyt. W takim składzie personalnym Podhale ma obowiązek takie mecze wygrywać. Byłoby grzechem gdyby nie awansowali do ligi wyżej. W pierwszej połowie graliśmy zbyt bojaźliwie. W drugiej już była lepiej. Były fragmenty, kiedy to my prowadziliśmy grę. Mimo porażki jestem zadowolony z postawy mojej drużyny – ocenił trener Huraganu, Bartłomiej Walczak.
- Bardzo emocjonujące, a zarazem trudne dla nas spotkanie. Można było się tego spodziewać. Tutaj w Waksmundzie zawsze ciężko się gra każdemu. Trener Walczak to doświadczony szkoleniowiec, który doskonale potrafi przygotować taktycznie swój zespół. Pamiętam jak sam byłem zawodnikiem Lubania Maniowy, to grając tu mecze czwarto ligowe, na ogół kończyły się one remisem. Inna sprawa, że cała ta otoczka jaka zawsze towarzyszy meczom derbowym, troszkę spięła mój zespół. Fajnie, że udało się nam szybko zdobyć bramkę. Łukasz zrobił to co do niego należy, choć trzeba podkreślić, że skutecznością dzisiaj nie grzeszył. Słowa uznania należą się gospodarzom, którzy bardzo zaciekle walczyli do ostatnich sekund tego spotkania. A my cieszymy się, ze swojego czwartego z rzędu zwycięstwa. Teraz w tej sobotnio-niedzielnej kolejce pauzujemy. Zagramy jednak mecz kontrolny w Dobczycach – podsumował trener NKP Podhale, Marek Żołądź.
LKS Szaflary – Olimpia Pisarzowa 1:6 (0:1)
0:1 Raczek 30, 0:2 samobójcza 53, 0:3 Dudek 61, 1:3 F. Kamiński 78 z karnego, 1:4 Kociołek 80, 1:5 Połomski 82, 1:6 Kociołek 89 z karnego.
Szaflary: Cisoń – Kułach, Strama, Hajnos, Czernik (46 Marduła) – Antolak, Jarząbek, F. Kamiński, P.Kamiński – Olendzki (57 Szczepaniec), Maciaś.
Gospodarze przystąpili do meczu w mocno osłabionym kadrowo składzie m.in. bez Pawła Joniaka, Dariusza Babonia, Bartłomieja Marka i tak naprawdę byli jedynie tłem dla zespołu z Pisarzowej. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Olimpii. W 30 minucie, po rzucie rożnym Raczek głową pokonał Cisonia. Druga połowa zaczęła się od samobójczego trafienia Stramy, którego piłka po strzale Górskiego, trafiła w głowę, myląc interweniującego Cisonia. W 61 min na 0:3 gola zdobył płaskim strzałem z okoli 25 metra, Dudek. W 78 min honorowe – jak się okazało – trafienia dla Szaflar, zdobył F. Kamiński wykorzystując rzut karny za faul na Antolaku. W ostatnich 10 minutach goście dobili gopodarzy kolejnym trzema bramkami. Kociołek w 80 min celnie przymierzył z okoli linii pola karnego, potem Połomski przelobował Cisonia, aż wreszcie ponownie Kociołek wpisał się na listę strzelców, tym razem strzałem z rzutu karnego za faul bramkarza Szaflar.
- Nie wiem co się stało z nami w tym meczu. Graliśmy bez zaangażowania i wiary w siebie. Z łatwością dopuszczaliśmy rywali pod naszą bramkę, a oni to potrafili wykorzystać. Trzeba wymazać ten mecz jak najszybciej z pamięci i skoncentrować się na kolejnych – skwitował występ swoich podopiecznych trener Szaflar, Marek Majka.