Nie była to udana niedziela dla drużyn z Podhala występujących w lidze okręgowej. Zarówno Huragan Waksmund jak i LKS Szaflary przegrały swój pojedynek.
Huragan uległ na swoim boisku jednemu z faworytów do awansu, Popradowi Rytro. Jednak jedyne czego w tym meczu wstydzić się powinni gospodarze to swojej skuteczności. Z przekroju 90 minut gry podopieczni trenera Bartłomieja Walczaka, sprawiali bowiem korzystniejsze wrażenie niż faworyzowany przeciwnik.
Szaflary uległy w Tęgoborzy gospodarzom 1:2 w dramatycznych okolicznościach. Najpierw w 90 min gry, grając od 65 min gry po czerwonej kartce Macieja Stramy w liczebnym osłabieniu, szaflarzanie doprowadzili do stanu 1:1 po pięknym strzale Floriana Kamińskiego. Jednak sekundy później, w ostatniej akcji meczu to gospodarze cieszyli się z bramki na wagę zwycięstwa.
Huragan Waksmund - Poprad Rytro 1:2 (1:2)
1:0 Kolasa 32, 1:1 Filip 38, 1:2 Filip 41. Sędziował Rafał Lekki z Limanowej. Żółte kartki: B. Handzel, Zagata – P. Długosz, Wajnbrener. Widzów: 200
Huragan: Rejczak – B. Handzel, S. Garcarz, Cyrwus, K. Potoczak (84 T. Mroszczak) – M. Handzel, Mozdyniewicz (81 Siuty), Zagata (66 M. Garcarz), S. Drożdż – B. Drożdż (46 B. Waksmundzki), Kolasa.
Poprad: Wróbel – P. Długosz, Klag, Michał Pawlik, Pustułka – Marcin Pawlik (59 Jarosław Długosz), Zontek, Duda, Jakub Długosz (73 Wajnbrener) – Filip (90 Rosiek), Poczkajski (90 Dziedzina)
Po niemrawym początku w wykonaniu obu drużyn, w 32 min gospodarze po kontrataku objęli prowadzenie. B. Drożdż zagrał piłkę pod pole karne Popradu, tam minął się z nią Wróbel, z czego skorzystał Kolasa i umieścił futbolówkę w pustej bramce. Goście jeszcze przed przerwą zdołali odrobić straty i to z nawiązką. Dwukrotnie we znaki defensywie Huraganu dał się Filip. Za pierwszym razem - w 38 min - napastnik Popradu trafił tuż sprzed „szesnastki", a 3 min później z boku pola karnego, celnie przymierzył po długim rogu.
Po przerwie na boisku dominowali gospodarze. Nie potrafili oni jednak wykorzystać stwarzanych przez siebie sytuacji. W 52 min m.in. fatalnie spudłował Mozdyniewicz, który z 10 metrów mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył nad poprzeczką. W 57 min piłka znalazła się w bramce Popradu, po strzale Zagaty, ale arbiter liniowy dopatrzył się wątpliwej - zdaniem obserwatorów tego spotkania - pozycji spalonej. Na nic zdały się też liczne strzału z dystansu jakie w końcówce meczu oddawali gracze Huraganu. Goście jednobramkowe prowadzenie utrzymali do końcowego gwizdka sędziego.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć, jeżeli czwarty mecz przegrywa się różnicą jednej bramki. Graliśmy z liderem, ale momentami na boisku nie było widać różnicy jaka dzieli nas w tabeli. Gościie wykazali się jednak przede wszystkim większym doświadczeniem. Dwukrotnie wykorzstali nasze indywidualne błędy w kryciu. Mam nadzieję, że kiedyś ta fatalna seria się skończy i dobra gra przełoży się na wyniki - ocenił trener Huraganu, Bartłomiej Walczak.
Hart Tęgoborze – LKS Szaflary 2:1 (1:0)
Bramka dla Szaflar: F. Kamiński 90.
Szaflary: Szczepaniec – Hajnos, Strama, Rusnak, Baboń – P. Kamiński, F. Kamiński, Marek, Antolak – Joniak (78 Kułach), Maciaś.
- Strasznie żal straconych punktów. Pierwsza połowa przespana przez nas, w dodatku po błędzie jednego z obrońców i niepewnej interwencji bramkarza straciliśmy gola z rzutu wolnego. Druga połowa to już nasza przewaga. Nawet grając w osłabieniu, kreowaliśmy grę i częściej zagrażaliśmy bramce przeciwnika. Udało się wyrównać po ładnej akcji Florka. Arbiter już miał gwizdek w ustach i kiedy miał kończyć mecz, niepotrzebna nasza próba łapania przeciwnika na spalony, kosztowała nas utratę i gola i punktu, na którego w pełni zasłużyliśmy – przyznał trener Szaflar, Marek Majka.