Góralskim charakterem wykazali się w niedzielnych meczach 32 kolejki ligi okręgowej piłkarze Huraganu Waksmund oraz LKS Szalfary. Oba nasze zespoły wygrały swoje mecze w rozmiarach 3:2. Cieszy szczególnie wygrana tych drugich, którzy są coraz bliżej ucieczki ze strefy spadkowej, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się nierealne.
Huragan Waksmund – Gród Podegrodzie 3:2 (1:1)
Bramki: 1:0 S. Drożdż 23, 1:1 Zgrzeblak 29, 2:1 S. Drożdż 55, 2:2 R. Ciurka 83, 3:2 B. Handzel 89.
Huragan: Rejczak – Cyrwus, S. Garcarz ŻK, K. Potoczak, M. Handzel – J. Mroszczak (90 P. Mozdyniewicz), B. Handzel, A. Mozdyniewicz, , B. Drożdż (79 Młynarczyk) – S. Drożdż ŻK (89 M. Potoczak), Waksmundzki ŻK (86 M. Garcarz)
Gród: D. Konstanty – Majerski (65 R. Knurowski), G. Konstanty, M. Knurowski, Szewczyk – Szrajner ŻK (73 R. Ciurka), Zgrzeblak, K. Ciurka (54 Szabla), Golonka – Olszak ŻK, Berowski.
Sędziowała: Agnieszka Olesiak z Limanowej. Widzów: 150
Spotkanie według scenariusza cios za cios. Ten decydujący zadali gospodarze w 89 minucie, po tym jak B. Handzel w zamieszaniu jakie powstało w polu karnym Grodu po zagraniu z rzutu wolnego M. Handzla, trafił głową piłkę do bramki. We wcześniejszych fragmentach gospodarze dwukrotnie trwonili prowadzenie. W 23 min na 1:0 trafił S. Drożdż, który po prostopadłym podaniu od K. Waksmundzkiego wygrał starcie sam na sam z D. Konstantym. Wyrównał w 29 min Zgrzeblak strzałem z okolic 13 metra. W 55 min było już 2:1. Znów w roli asystenta wystąpił Waksmundzki, a egzekutora S. Drożdż. W 83 min znów był remis. Berowski z rzutu wolnego zagrał w pole karne Huraganu, Rejczak za krótko wybił piłkę, przejął ją R. Ciurka i z bliska umieścił ją w siatce.
- Bardzo emocjonujący mecz. Wyrgana w pełni zasłużona. Stworzyliśmy sobie więcej klarownych sytuacji. Muszę pochwalić zespół zarówno za cechy wolincjonalne, jak i skrupulatne reazliowanie założeń taktycznych - ocenił trener Huraganu, Bartłomiej Walczak.
Szaflary – Łosoś Łososina Dolna 3:2 (2:2)
Bramki: 0:1 samobójcza – Maciaś 2, 1:1 F. Kamiński 6 z karnego, 2:1 Baboń 12, 2:2 Wrona 39, 3:2 Baboń 48.
Szaflary: Cisoń – Maciaś, Hajnos, Strama, Marek – P. Kamiński, Jarząbek, F. Kamiński, Joniak (63 Szczerba) – Baboń (87 Marduła), Gogolak (75 Czajkowski).
Łosoś: Świderski – Augustyn, Słomka, Krok ŻK, Nowak – Faron, Zelek, Wrona (60 Załubski), Znamirowski – Michalak, Waligóra.
Sędziował: Waldemar Pyznar z Gorlic. Widzów:100
Gospodarze choć w tabeli są dużo niżej notowani, to w tym spotkaniu były zespołem zdecydowanie lepszym. Zaczęli oni jednak dosyć pechowo. W 2 min po zagraniu z lewej strony Wrony, błąd popełnił Cisoń, piłka trafiła w słupek, ale odbiła się od interweniującego Maciasia i wpadła do bramki. W 6 min był już jednak remis. Po faulu Kroka ma Joniaku, F. Kamiński pewnie wykorzystał „jedenastkę". Szaflary poszły za ciosem i w 12 min już prowadziły. Po świetnej akcji prawą stroną Joniaka z Gogolakim, ten ostatni odegrał piłkę na ósmy metr, gdzie Baboń technicznym strzałem przerzucił się nad Świderskim. W 32 min powinno być 3:1, ale fatalnie spudłował Joniak. To zemścił się w 39 min kiedy po kolejnym błędzie Cisonia, Wrona wrzucił mu futbolówkę „za kołnierz". Przed przerwą kolejną doskonałą okazję dla gospodarzy zmarnował F. Kamiński. W drugiej połowie już pierwsza dogodna sytuacja, zakończyła się golem – jak się okazało decydującym – dla Szaflar. Baboń sprytnie z 20 metrów uderzył obok muru z rzutu wolnego i piłka tuż przy słupku wpadła do bramki. Już w doliczonym czasie gry Faron najpierw przegrał starcie jeden na jeden z Cisoniem, a po jego dobitce piłkę z linii bramkowej wybił Maciaś.
- Po raz kolejny mogę tylko w samych superlatywach wypowiedzieć się o postawie zespołu. Naprawdę nie było słabego ogniwa. Jedynie co czego można się przyczepić to do skuteczności, bo jej brak w kilku sytuacjach sprawił, że do samego końca było nerwowo. Ważne zwycięstwo, ważne kolejne trzy punkty, które przybliżają nas do utrzymania – krótko podsumował trener koordynator Szaflar, Stanisław Budzyk.