Tadeusz Błażusiak nie miał sobie równych w pierwszej rundzie Halowych Mistrzostw Świata w Superenduro, które rozegrano w gdańskiej ErgoArenie. W rywalizacji juniorów świetnie spisał się inny nowotarżanin Oskar Kaczamrczyk. Zajął ósme miejsce, najwyższe spośród Polaków.
Zwycięstwo Błażusiaka było bezdyskusyjne. Popularny Taddy wygrał każdą z trzech rund. W pierwszej nie przeszkodził mu nawet upadek na pierwszym łuku, po kolizji z Jonnym Walkerem. Szybko się pozbierał, zaczął błyskawicznie odrabiać straty i kilkadziesiąt metrów przed metą już objął prowadzenie, którego nie oddał do samego końca. Drugi był Anglik David Knight, trzeci Amerykanin Cody Webb.
W drugiej rundzie Polak startował z ostatniej linii (zgodnie z regulaminem). Nie było to dla niego większym problemem. Szybko przebił się na czoło stawki i spokojnie kontrolował wyścig, zwyciężając z przewagą blisko 18 sekund nad Knightem. Trzecie miejsce przypadło tym razem w udziale Hiszpanowi Danielowi Gibbertowi.
Runda trzecia to już deklasacja rywali w wykonaniu Błażusiaka. Wygrał z przewagą blisko 23 sekundy nad Walkerem. Knight był trzeci.
- Jestem niewiarygodnie zmęczony. Cały wyścig był na naprawdę wysokim ciśnieniu. Jechałem bardzo dobrze kilka razy podejmując kontrolowane ryzyko. To świetne uczucie zebrać komplet zwycięstw tu przed swoją publicznością, która stworzyła fenomenalną atmosferę - powiedział tuż po zawodach szczęśliwy reprezentant teamu Orlen, który w Gdańsku postawił pierwszy krok w kierunku obrony tytułu Halowego Mistrza Świata, którego jest posiadaczem już od 6 (!) lat.
O 14 lat młodszy od Błażusiaka, Oskar Kaczmarczyk w rywalizacji juniorów zajął w klasyfikacji generalnej wysokie, ósme miejsce. Nowotarżanin ma prawo jednak odczuwać spory niedosyt. Po dwóch rundach, w których był odpowiednio 5 i 6, był w ścisłej czołówce. Niestety w trzeciej rundzie przyjechał do mety dopiero jako 12.
- Wszystko szło dobrze. Pierwsze okrążenie pokonałem z lepszym czasem niż w dwóch pierwszych rundach. Byłem piąty. Niestety na drugim okrążeniu zaliczyłem upadek w basenie z wodą. Za moment wjechał na mnie inny zawodnik i dosłownie zmasakrował mi motocykl. Po chwili wpadł na mnie następny. Trochę trwało za nim się z tego basenu wydostałem. Niestety kosztowało mnie to spadek o kilka miejsc – wyjaśnia Kaczmarczyk, który z ósmego miejsca jest jednak bardzo zadowolony. – To były mój debiut mistrzostwach świata. Konkurencja była olbrzymia także w juniorach. Przyjechała cała czołówka światowa. Poziom niezwykle wysoki. Rywalizacja na torze niesamowicie zawzięta. Fajnie, że udało mi się wygrać rywalizację krajową. Tutaj też miałem godnych rywali w osobach Jakuba Kucharskiego czy Grześka Kargula. Ten wynik jeszcze mocniej nakręcają mnie do pracy nad sobą – podkreśla „Oski".
Wyścig juniorów zakończył się zwycięstwem Amerykania Ty Termaine, drugi był Szwed Andreas Linusson.
3 stycznia w Niemczech rozegrana zostanie druga eliminacja HMŚ. Łącznie będzie ich sześć. Kolejne odbędą się Finlandii (1 lutego), Meksyku (22 lutego), Brazylii (28 lutego) oraz Francji 14 marca.