W niemieckim miasteczku Riese rozegrano drugą rundę Halowych Mistrzostw Świata w Super Enduro. Podobnie jak przed miesiącem w Gdańsku także i tym razem równych sobie nie miał nowotarżanin Tadeusz Błażusiak. W rywalizacji juniorów 10 miejsce zajął inny reprezentant Nowego Targu, Oskar Kaczmarczyk.
Broniący od sześciu lat tytułu popularny „Taddy" w Niemczech wygrał z przewagą 1 punktu nad swoim najgroźniejszym rywalem, Anglikiem Davidem Knightem.
Błażusiak w każdym z trzech finałowych wyścigów był na podium. Pierwszy – mimo upadku – wygrał, prowadząc od startu do mety. W drugim – gdzie startuje się w odwrotnej kolejności – na samym początku miał kolizję i po pierwszym z dziesięciu okrążeń był dopiero 11. Potem jednak szybko zaczął odrabiać straty i ostatecznie zajął miejsce trzecie. W ostatnim przejeździe Błażusiak długo był na czele stawki. W samej końcówce dał się jednak wyprzedzić Anglikowi Jonnem Walkerowi i ostatecznie finiszował na miejscu drugim.
Po dwóch z sześciu eliminacji MŚ SuperEnduro 2014/15, Błażusiak przewodzi klasyfikacji generalnej z 13 punktową przewagą nad Knightem. Trzeci Walker ma już 35 „oczek" straty
W juniorach zwyciężył Szwed Andreas Linusson, przed Amerykaninem Ty Termaine i reprezentantem gospodarzy Manuelem Lettenbichlerem.
Kaczmarczyk, który przed miesiącem w Gdańsku w swoim debiucie w HMŚ zajął miejsce ósme, tym razem uplasował się dwie pozycje niżej. Ponownie był najlepszy z trójki naszych reprezentantów.
- Poziom trudności zdecydowanie wyższy niż w Gdańsku. Trasa bardzo wymagająca. Wymagała i dużych umiejętności i doskonałej kondycji. Tor bardzo szybki. W stylu amerykańskim, z dużą ilością skoczni. Niesamowicie ciasno. Zdarzało się, że i w powietrzu dochodziło do zderzeń. Nie jechało mi się dobrze. Popełniłem wiele bardzo kosztownych błędów. W drugim wyścigu długo byłem liderem. Potem spadłem na miejsce piąte. Wydawało się, że na tej właśnie pozycji wjadę na metę. Tymczasem chwila dekoncentracji i na ostatniej przeszkodzie wbiłem się kołami w belkę, przeleciałem przez kierownicę, zaliczając solidną „glebę". Trochę czasu zajęło zanim się pozbierałem. Spadłem na 9 miejsce. W trzecim, finałowym biegu zająłem najgorszą pozycję, ale paradoksalnie był to mój najlepszy przejazd. Podsumowując z 10 miejsca zadowolony nie jestem, ale doświadczenie jakie nabyłem jest bezcenne. Z wieloma przeszkodami spotkałem się pierwszy raz w życiu. Na pewno nie był to stracony wyjazd. Wnioski na pewno zostaną wyciągnięte – podkreśla Kaczmarczyk.
Kolejne eliminacje odbędą się już 1 lutego w Finlandii w Helsinkach.
Fot. https://www.facebook.com/FimSuperEnduro?fref=ts