Pierwszy etap z Buenos Aires do Villa Carlos Paz był taki sam dla wszystkich pojazdów startujących w rajdzie. Jutro 2 etap z Villa Carlos Paz do San Juan będzie liczył 625 km z OS 518 km ale ciężarówki zmierzą się na odcinku 646 z OS 331 km. Po raz pierwszy w tym roku zawodnicy zbliżą się do wysokości 2000 m
Rafał Sonik przed rozpoczęciem pierwszego etapu tegorocznego Rajdu Dakar obawiał się o prędkość maksymalną swojego quada. Choć po 175-kilometrowym oesie nie był zadowolony z mocy swojego Raptora, mógł się jednak cieszyć, bo osiągnął doskonały, drugi czas. Kapitan Poland National Team ustąpił tylko Chilijczykowi Ignacio Casale.
Drugi w zeszłorocznym Rajdzie Dakar Rafał Sonik dość ostrożnie wypowiadał się o niedzielnym otwarciu rywalizacji. Skłaniały go do tego dwa powody. Pierwszy to fakt, że pierwszy etap zmagań traktuje zawsze jako fatum, które musi przełamać, by dojechać do mety. – Jeśli nie kończyłem rajdu, to z powodu problemów na pierwszy etapie – powtarzał wielokrotnie.
Drugim powodem był seryjny silnik Yamahy, który nie ma tak dobrych osiągów, jak modyfikowane motory miejscowych quadowców. – Moim założeniem na dzisiaj było zmieścić się pomiędzy piątym, a dziewiątym miejscem. Wziąwszy pod uwagę, że większość lokalnych zawodników ma poprzerabiane silniki, które pozwalają im być o 10-20 km/h szybszym na prostych, mój wynik jest naprawdę zaskoczeniem – komentował na mecie oesu Rafał Sonik.
Etap z czasem 1:37.08 wygrał Ignacio Casale. Ubiegłoroczny triumfator również narzekał na moc silnika, ale także problemy ze skrzynią biegów. Kapitan Poland National Team zameldował się na mecie nieco ponad minutę po Chilijczyku i mimo świetnej pozycji odczuwał też trochę niedosytu. – Boję się przeróbek silnika, ale za ostrożność płacę mniejszą prędkością. Dziś mieliśmy proste i płaskie fragmenty, które ciągnęły się przez kilka kilometrów. Taki typ trasy dla mojego quada jest w zasadzie najgorszym z możliwych. Nie mogłem wykorzystać tu swoich umiejętności…
Meta 175-kilometrowego odcinka specjalnego nie oznaczała jednak końca etapu. Zawodnicy mieli do pokonania jeszcze 518 km drogi dojazdowej do biwaku w miejscowości Villa Carlos Paz, gdzie na ogół swoją bazę ma Rajd Argentyny, należący do cyklu WRC. W poniedziałek zaplanowano aż 518 km oesu w bardzo wymagającym terenie. Organizatorzy informowali, że nawet najbardziej doświadczeni kierowcy mogą mieć tam problemy z odnalezieniem właściwej drogi.
– Nawigacja w tym rajdzie to dla mnie priorytet. W zeszłym roku jeden błąd i strata niemal dwóch godzin pozbawiły mnie zwycięstwa. Teraz chcę uniknąć choćby najmniejszej pomyłki. Ten etap będzie więc dużym wyzwaniem – zakończył Rafał Sonik.