Rafał Sonik w pięknym stylu wygrał drugi morderczy etap tegorocznego rajdu Dakar.
Jeden z najdłuższych bowiem liczący 518 km odcinek specjalny poprowadzony został z Villi Carlos Paz przez Pampa de las Salinas do San Juan. Zawodnicy już tutaj jechali na wysokości prawie 2000 m npm . Polak jadący na quadzie zameldował się na mecie z czasem 6.49,24 Chilijczyk Kasale przyjechał ponad trzy minuty później. Trzeci był Urugwajczyk Lafuente. Tym samym Sonik zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu wśród quadów.
Wyniki 2 etapu
Pos. N° NombreMarca Tiempo Variación
1 251 SONIK (POL) YAMAHA 006:49:24
2 250 CASALE (CHL) YAMAHA 006:52:57 00:03:33
3 252 LAFUENTE (URY) YAMAHA 006:53:38 00:04:14
4 255 HALPERN (ARG) YAMAHA 006:58:30 00:09:06
5 269 GONZALEZ (ARG) YAMAHA 007:08:18 00:18:54
6 253 ABU-ISSA (QAT) HONDA 007:08:46 00:19:22
Klasyfikacja generalna:
1. Rafał Sonik (POL) 8:27.39
2. Ignacio Casale (CHL) + 2.26
3. Sergio Lafuente (URY) + 4.30
Jutrzejszy 3 etap będzie liczył 657 km z czego dojazdówka 282 a OS 220 km. Potem do mety jeszcze 155 km. Na 108 km OS zawodnicy jadący na quadach będą musieli pokonać barierę wysokości 3 2500 m. Meta usytuowana jest w Chilecito.
To był najdłuższy i jeden z najtrudniejszych odcinków specjalnych tegorocznego Rajdu Dakar. Właśnie przy okazji takich wyzwań Rafał Sonik czuje się najlepiej na trasie i udowodnił to wygrywając rywalizację na drugim etapie zmagań oraz obejmując prowadzenie w klasyfikacji generalnej z dwuminutową przewagą nad Ignacio Casale.
Kapitan Poland National Team na mecie był daleki od euforii, ale przyznał, że zwycięstwo w tak trudnym etapie jest dla niego wielką satysfakcją. – Końcówka tego oesu, ostanie 60-70 km to był najtrudniejszy fragment, jaki kiedykolwiek jechaliśmy na Dakarze. Piach przerośnięty trawą, nieregularne łupsy i niewielkie wydmy. Tragiczny teren. Było 40 stopni w cieniu i wygląda na to, że moi rywale nie wytrzymali kondycyjnie – komentował Sonik.
Polski jedynak w klasie quadów sięgnął po zwycięstwo 20 km przed metą, kiedy udało mu się wyprzedzić Ignacio Casale. – On był cały dzień kilka minut przede mną. Kiedy go mijałem widziałem, że nie złapał kapcia, ani nie miał widocznej awarii. Był po prostu tak zmęczony, że nie miał siły jechać. Dzisiaj trasa po prostu zamęczyła zawodników.
Organizatorzy w pewnym momencie zdecydowali o skróceniu odcinka dla motocyklistów. Trudne warunki dopadły też niestety Adama Małysza, którego buggy spalił się 35 km przed metą. Na całe szczęście byłemu skoczkowi, ani jego pilotowi Rafałowi Martonowi nic się nie stało. Temperaturę odczuł również czwarty w swojej klasie Krzysztof Hołowczyc. – „Hołek” mówił, że jak wysiadł z samochodu to dostał „choroby morskiej”, zatoczyło nim i musieli go posadzić, żeby się nie przewrócił – relacjonował swoją rozmowę z kolegą „SuperSonik”.
Rafał Sonik musiał zmagać się nie tylko z temperaturą i terenem. – Na szybkich odcinkach musiałem zwalniać, bo z powodu musów wibrowały mi tylne koła, a ja nie chciałem złamać ośki albo czegoś urwać. Odrabiałem straty na krętych i wymagających partiach, ale prawdopodobnie wyciągniemy musy z kół, abym nie tracił cennych minut na długich prostych – relacjonował.
- Jak zawsze na Dakarze, z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Ale nie zapominajmy, że przed nami największe wyzwanie, czyli wysokości. Teraz muszę się skoncentrować na regeneracji przed jutrem – zakończył quadowiec, który we wtorek będzie mieć do pokonania 657 km, w tym 220 km oesu.