Trzeci raz na przełomie ostatnich 15 lat piłkarze Porońca Poronin sięgnęli po Pucharu Podhala. W finałowym spotkaniu pokonali w Nowym Targu Podhale 4:2.
Finaliści sprostali dużym oczekiwaniom jakie towarzyszyły ich pojedynkowi. Stworzyli ciekawe, obfitujące w niezwykle efektowne bramki widowisko, udowadniając tym samym, że miano zdecydowanie najlepszych drużyn w regionie im się należy.
Szczególnie pierwsza, bardzo wyrównana, połowa dostarczyła dużych emocji. Przyniosła ona aż cztery gole, po dwa z obu stron. Poroniec objął prowadzenie w 23 min. Paweł Nowak zacentrował z rzutu wolnego w pole karne, piłka minęła kilku zawodników i odbiła się od słupka. Dopadł do niej na 7 metrze Daniel Mikołajczyk. Pierwsze jego uderzenie trafiło w stojącego na linii bramkowej Daniela Anioła, ale za drugim obrońca Porońca był już zdecydowanie bardziej precyzyjny. W 38 min padło wyrównanie. Autorem trafienia był Rafał Komorek, efektownym uderzeniem z 20 metrów, pakując piłkę pod poprzeczkę bramki rywala. W 43 min znów to zespół z Poronina cieszył się z prowadzenia. Po wymianie podań przed polem karnym Podhala, piłka trafiła pod nogi Sebastiana Leszczaka, który zwodem minął obrońcę i zza jego pleców ładnym strzałem posłał futbolówkę do bramki. Sekundy przed upływem pierwszej połowy, nowotarżanie znów wyrównali, po szybkim i składnym kontrataku. W jego końcowej fazie Komorek z prawej stronie dograł w pole karne wzdłuż linii bramkowej, a zamykający akcję Rafał Hałgas wślizgiem wepchnął piłkę za plecy Adriana Jękota.
Drugie 45 minut to już dominacja Porońca. Wprawdzie zaraz po wznowieniu gry to nowotarżanie bliscy byli zdobycia bramki (strzał Sebastiana Świerzbińskiego trafił w boczną siatkę), ale potem to poronianie seryjnie zaczęli sobie stwarzać okazje. W 49 min po uderzeniu Nowaka piłka trafiła w słupek, a dobitka Łukasza Dudzika była minimalnie niecelna. W 51 min znów uderzał Nowak, ale tym razem świetną interwencją popisał się Grzegorz Antolak. W 56 min golkiper nowotarżan był już bezradny. Gol Przemysława Sednerskiego był o tyle piękny (piłka wylądowała w „okienku") co też wydaje się przypadkowy. Zamysłem obrońcy z Poronina było bowiem raczej dośrodkowanie, niż strzał. Dwie minuty później było już 4:2. Tym razem o przypadku nie może być mowy. Nowaka wystrzelił jak z armaty, futbolówka odbiła się od poprzeczki, następnie od ziemi i wpadła do siatki.
Więcej goli już w nie padło, choć obie drużyny miały ku temu jeszcze po jednej świetnej sytuacji. W 68 min Dudzik przegrał pojedynek sam na sam z Antolakiem, a w 77 min po drugiej stornie minimalnie chybił Komorek.
- Wzięło górę doświadczenie i indywidualne umiejętności przykładowo Sebastiana Leszczaka i Pawła Nowaka. W kluczowych momentach wykorzystali nasze błędy i potrafili przechylić szalę na swoją korzyść. Różnica w ograniu była bardzo widoczna. W szeregach Porońca aż roi się od zawodników z bardzo bogatą przeszłością na boiskach zdecydowanie wyższych lig. My, z naszym doświadczeniem co najwyżej z boisk trzecioligowych, nie możemy się równać. W pierwszej połowie jeszcze dorównywaliśmy kroku i to znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W drugiej połowie dwa szybko stracone gole podcięły nam skrzydła. Troszkę mamy pretensję o sytuację przy trzecim golu dla Porońca, bo w naszej ocenie Rafał Hałgas był faulowany. Nie zamierzamy się jedna w żaden sposób się tłumaczyć. Cieszę się, że wspólnie z Porońcem udało się nam myślę stworzyć fajne widowisko. Gratuluje trenerom, zawodnikom i działaczom z Poronina – ocenił trener Podhala, Marek Żołądź.
- W pierwszej połowie to był radosny futbol w naszym wykonaniu. Zbyt dużo błędów, troszeczkę nonszalancji, powodowały że przeciwnik się nakręcał i sprawiła nam sporo problemów. W przerwie wyciągaliśmy jednak z tego wnioski i już w drugiej połowie wydaje mi się zdominowaliśmy Podhale – podsumował szkoleniowiec Porońca, Przemysław Cecherz.
Finałowe spotkanie PP było ostatnim występem w barwach Porońca, Artura Prokopa, który spędził w tym klubie trzy lata. Jego koledzy z boiska w dowód uznania jego zasług, ustawili symboliczny szpaler.
- Czas już wracać do domu. Kariery nie kończę, ale poszukam klubu zdecydowanie bliżej rodzinnych stron. Spędziłem w Poroninie trzy cudowne lata, których nie zapomnę do końca życia. Dziękuję kibicom, kolegom, ale przede wszystkim rodzinie państwa Pawlikowskich, za to jak mnie przyjęli i jak dużym zaufaniem mnie obdarzyli. Przyznam, że schodząc z boiska ściskało mnie w gardle. Łezka się zakręciła, ale nic nie trwa wiecznie. Bardzo zależało mi aby pożegnać się z Porońcem zdobywając Puchar. Jestem bardzo szczęśliwy, że cel ten udało się zrealizować – powiedział mocny wzruszony bohater.
Poroniec Poronin – NKP Podhale Nowy Targ 4:2 (2:2)
Bramki: 1:0 Mikołajczyk 23, 1:1 Komorek 38, 2:1 Leszczak 43, 2:2 Hałgas 45, 3:2 Senderski 54, 4:2 Nowak 56.
Poroniec: Jękot – Kępa, Piszczek, Mikołajczyk, Senderski – Łyduch (37 Dudzik), Nowak ŻK, Bartos, Prokop (90 Łybyk), Leszczak – Gadzina ŻK.
Podhale: Antolak – Bobak, Krzystyniak, Urbański, Anioł ŻK (76 Augustyn) – Misiura (66 Dudek), Hałgas ŻK, Świerzbiński, Komorek – Mroszczak (66 Lichacz), Czubin.
Sędziowali Jan Chlipała oraz Marcin Tesarski i Kamil Traczyk. Widzów: 1000
|