Nie tak wyobrażali sobie pierwszy mecz sezonu w rozgrywkach małopolsko-świętokrzyskiej III ligi kibice Porońca Poronin. Ekipa trenera Przemysława Cecherza, która w zgodnej opinii większości ekspertów, uznawana jest za głównego faworyta w walce o awans do II ligi, niespodziewanie gładko uległa 0:3 w Bodzentynie tamtejszej Łysicy.
Za tydzień Poroniec u siebie podejmie Sołę Oświęcim
- Tragedia. Tym jednym słowem skwitować należy nasz występ. Żaden z moich zawodników nie zasłużył na choćby odrobinę ciepłych słów. Mam tylko nadzieję, że taki kubeł zimnej wody wyjdzie nam tylko na dobre – mówił po spotkaniu mocno zdenerwowany Cecherz, dla którego była do pierwsza ligowa porażka w roli trenera zespołu z Poronina.
Mecz od samego początku nie układał się po myśli Porońca, który już w 6 min stracił dosyć kuriozalnego gola, który był wynikiem nieporozumienia Patryka Królczyka z Michałem Gryźlakiem i w skutek tego samobójczym trafieniu drugiego z nich. – Wina leżu po obu stronach. Michał nie powinien zagrywać piłkę w światło bramki, ale też było to na tyle czytelne, że Patryk bez problemu powinien ją złapać. Takie gole nie mają prawa przytrafiać się na tym poziomie – uważa Cecherz.
Jeszcze przed przerwą miejscowi podwyższyli prowadzenie. Szymon Michata zacentrował z lewej strony w pole karne, a tam Piotr Fortuna ubiegł obrońców i bramkarza Porońca, i z bliska skierował piłkę do bramki.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Goście – w poczynaniach których rzucał się w oczy brak kontuzjowanego Pawła Nowaka - nie potrafili skonstruować groźnej akcji w ofensywie. Na niewiele zdały się indywidualne akcje Sebastiana Leszczaka, Macieja Żurawskiego czy Janusz Wolańskiego.
A gospodarze nastawieni na kontratak, w 69 min po raz trzeci cieszyli się z gola. Znów w głównej roli wystąpił Fortuna, który po dalekim podaniu Dominiak Chrzanowskiego, z prawej strony boiska wbiegł w pole karne i wygrał pojedynek z Królczykiem.
- Głupio stracona pierwsza bramka ustawiła mecz. Po niej gospodarze skupili się na defensywie, a że mają rosłych zawodników w tej formacji, ciężko był nam się przez nią przebić. Inna sprawa, że akcje rozgrywaliśmy zdecydowanie za wolno. Graliśmy cały mecz na stojąco. – przyznał opiekun Porońca.
Łysica Bodzentyn – Poroniec Poronin 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 samobójcza – Gryźlak 6, 2:0 Fortuna 37, 3:0 Fortuna 69.
Łysica: Dymanowski – Szymoniak, Kardas, Płusa, Kupczyk – Maniara ŻK, Pawłowski, Fortuna ŻK (77 Garbacz), Chrzanowski (88 Dulęba) – Kalista (85 Ryba), Michta ŻK (80 Kucała).
Poroniec: Królczyk – Słupski ŻK, Malinowski ŻK, Pluta ŻK, Gryźlak (68 Gadzina) – Wolański, Madejski, Bartos, Dudzik ŻK, Leszczak – Żurawski ŻK.
Sędziował: Kamil Adamski z Kielc. Widzów: 300