W 10 kolejce spotkań nowosądeckiej ligi okręgowej kolejny razem na plus zaskoczyli piłkarze Orkana Raba Wyżna. Beniaminek na swoim stadionie ograł 3:1 dużo wyżej notowaną ekipę Orkana Szczyrzyc i awansował na 2 miejsce w tabeli! Za to wciąż nie wiedzie się Jarmucie Szczawnica, która tym razem uległa w wyjazdowym starciu z Olimpią Pisarzowa, tracąc gola po kontrowersyjnej decyzji sędziego. Huragan Waksmund tym razem przegrał bardzo ważne wyjazdowe spotkanie w Kobylance i jego sytuacja w tabeli staje się beznadziejna.
Orkan Raba Wyżna – Orkan Szczyrzyc 3:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Pluta 23, 2:0 Możdżeń 33, 2:1 Wrona 50, 3:1 Lenart 63. Sędziował Mariusz Zoń z Zakopanego. Widzów 150.
Orkan RW: M. Szklarz – Skwarek Możdżeń, Dzichciowski, Kadzik, Traczyk, Kosiniak (86 Świder), Skawski, Pluta (60 Lenart), Gromczak, Filipek.
Orkan Szc: Piwowarczyk – Kruczek, Klima, Stawiarski, Garbacz ŻK, Limanówka (46 Oleksy), Nowak, Majeran ŻK (77 Stelmach), Wrona, K. Wójs (86 P. Wójs), Nardeńka.
Pierwsze 20 minut tego spotkania przebiegało na wzajemnym badaniu swoich możliwości. Mecz był wyrównany, a gra toczyła się w środkowej strefie boiska bez ciekawszych akcji podbramkowych. Dopiero po upływie tego czasu śmielej zaatakowali gospodarze a sygnał do takiej gry dał Paweł Gromczak, którego jednak strzał z okolic linii pola karnego złapał Piwowarczyk. W 23 minucie Traczyk zagrał na lewą flankę do Mateusza Pluty, który na biegu minął dwu przeciwników i uderzył z około 25 metrów w tzw. krótki róg bramki i Orkan objął prowadzenie.
Goście chcieli natychmiast zrewanżować się gospodarzom i nawet byli bliscy doprowadzenia do remisu. Po wrzutce piłki z bocznego sektora z 5 metrów główkował Wrona, ale Marcin Szklarz nie da się zaskoczyć i wybił piłkę nad poprzeczkę. Kolejne minuty znowu należały do gospodarzy. Rajd Filipka zakończony strzałem z narożnika szesnastki bramkarz ze Szczyrzyca obronił. W 32 minucie rabianie przeprowadzili szybką i składną akcję, w której po wymianie podań pomiędzy Skawskim, Traczykiem i Plutą strzelał ten ostatni, ale Piwowarczyk sparował to uderzanie na róg. Do wykonania tego stałego fragmentu gry podszedł Filipek dokładnie dograł na 5 metr do Roberta Możdżenia, a grający trener Orkana Raba Wyzna uderzając piłkę głowa wpakował futbolówkę do siatki.
Po zmianie stron goście natychmiast przystąpili do odrabiania straty i udało się m złapać kontakt bramkowy już w 50 minucie. Centra K. Wójsa dotarła na 7 metr do Wrony, który uderzając piłkę głowa wpakował ją pod poprzeczkę bramki gospodarzy.
Animuszu gościom wystarczyło tylko na kilka minut bo po stracie gola inicjatywę odzyskali gospodarze. Wprawdzie wolny Filipka - podyktowany zresztą za faul na nim - nie przyniósł spodziewanego rezultatu, to w 63 minucie gospodarze podwyższyli na 3:1. Wprowadzony za Plutę Lenart po akcji Traczyka z Gromczakiem i dośrodkowaniu tego drugiego włożył nogę między obrońcę i bramkarza i wpakował piłkę do siatki.
Jeszcze w 80 minucie do dośrodkowania Możdżenia na dalszy słupek wystartował Filipek i rzucił się do piłki tzw. „szczupakiem". Bramkarz Szczyrzyca instynktownie wysunął nogę i odbita piłka wyszła za bramkę.
- Było to niewątpliwie jedno z lepszych spotkań rozegranych w Rabie Wyżnej na przestrzeni kilkunastu ostatnich miesięcy. Nasi rywale ze Szczyrzyc to dojrzały zespół i wcale nas nie zlekceważył. Owszem ładnie operowali piłką w środku pola, ale nasza szczelna defensywa nie pozwalała na zagrożenie pod naszą bramką. Nam natomiast udało się organizować skuteczne kontrataki. Myślę, że ta wygrana przyniosła satysfakcję naszym fanom, ale także nam piłkarzom. -- podsumował mecz grający trener gospodarzy, Robert Możdżeń.
Olimpia Pisarzowa – Jarmuta Szczawnica 1:0 (0:0)
Jarmuta: Bobak - Ł. Wiercioch, Mlak, Labidi, Jasiurkowski - Urban (78 Ciesielka), Borucki, M. Pietrzak, J. Pietrzak - Waligóra (70 Węglarz), Pawełczak.
Jarmuta całą pierwszą połowę posiadała inicjatywę. Stworzyła sobie cztery dobre sytuacje bramkowe, ale w każdej z zabrakło spokoju.
Pierwszy taką szansę miał Jacek Pietrzak, który po podaniu Pawełczaka przyjął piłkę na 13 metrze, ale uderzył niecelnie. Kolejne dwie akcje z bocznych sektorów boiska przeprowadził Urban. Oba dośrodkowania na 5 metr przed bramkę były nieprecyzyjne bo zamiast do partnerów piłkę wybijali obrońcy. Po dwójkowej akcji J. Pietrzaka z Pawełczakiem miała szansę na zdobycie gola ale główka tego drugiego z 8 metrów była niecelna.
Po zmianie stron gra się wyrównała i właściwie drużyny atakowały na przemian. Jeszcze raz J. Pietrzak po podaniu Pawełczaka znalazł się prawie w sytuacji sam na sam, ale naciskany postanowił oddać strzał z 16 metrów obroniony przez bramkarza. W 70 minucie doszło do - zadaniem szczawniczan - kontrowersyjne sytuacji. Na styku pola karnego i linii końcowej piłkę wybił Bobak po czykm starł się z zawodnikiem Olimpii. Ku zaskoczeniu piłkarzy ze Szczawnicy sędzia podyktował rzut karny wykorzystany przez gospodarzy.
W końcowym fragmencie gry drużyna Jarmuty starała się o odrobienie straty, ale tak jak w pierwszej połowie zagraniom brakowało dokładności i wynik się nie zmienił.
- Nie chcę oceniać pracy sędziów, ale przyznanie gospodarzom rzutu karnego w tej sytuacji było bardzo kontrowersyjne. Nas jednak przygnębiła informacja, że sędzia tego meczu pochodzi z Mordarki miejscowości położonej w pobliżu Pisarzowej. Takiej obsady nie powinno być na tym poziomie rozgrywek. Z przebiegu gry najsprawiedliwszy w tym spotkaniu byłby remis - powiedział napastnik Jarmuty, Jacek Pietrzak.
LKS Kobylanka – Huragan Waksmund 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Padoł 20, 2:0 Szura 29, 3:0 Kozioł 70.
Kobylanka: Konstanty Grądalski – Guter, Szura, Żmigrodzki, Trzyna – Karaś (70 Przybycień), Kozioł (76 Trawiński), Konrad Grądalski, Kwarciński – Kotowicz, Padoł (46 Libront).
Huragan: Rejczak – J. Mroszczak, B. Handzel, Kantor (60 Kolasa), K. Potoczak ŻK (65 Zubek) - B. Mroszczak (55 Zagata), Mozdyniewicz, Cyrwus, Chorażąk – Waksmundzki, M. Potoczak (50 Drożdż).
Sędziował: Marcin Ogórek z Nowego Sącza
W 5 min bliscy objęcia prowadzenia byli goście. Po strzale z rzutu wolnego Kamila Waksmundzkiego, piłkę zmierzającą w „okienko" końcami palców wybronił Grądalski. W 20 min zrobiło się 1:0. Po dalekim dośrodkowaniu z rzutu wolnego w pole karne Huraganu, piłkę do bramki głową posłał Padoł. W 29 min było już 2:0 po ładnej, składnej akcji gospodarzy. Po serii podań piłka trafiła do Kwarcińskiego, ten dograł ją do Szury, który mimo asysty dwóch zawodników Huraganu, oddał precyzyjny strzał. W 65 min gola kontaktowego dla Huraganu mógł zdobyć B. Drożdż, ale kolejną świetną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. W 68 min z kolei po „główce" Kwarcińskiego piłka trafiła w słupek bramki gości. Mecz ostatecznie rozstrzygnęła trzecia bramka dla gospodarzy, tym razem autorstwa Kozieła, który popisał się ładną indywidualną akcją, w której przebiegł samotnie z piłką niema połowę boiska.
- To było jedno z najsłabszych naszych spotkań w tym sezonie. Szkoda, że akurat trafiło się nam ono w takim momencie. Zdawaliśmy sobie bowiem sprawę jak ważne jest to spotkanie w kwestii naszej walki o ucieczkę ze strefy spadkowej. Niestety zbyt wielu z nas miało dzisiaj słaby dzień. Nie mieliśmy tak naprawdę argumentów aby coś w tym spotkaniu ugrać – przyznał po meczu grający trener Hurganu, Marcin Zubek
|