Wszystko wskazuje na to, że po tłustych latach dla piłki w Poroninie nastały lata chude. Główny i tak naprawdę jedyny sponsor klubu rodzina Pawlikowskich Bulcyków, podjęła bowiem decyzję o wycofaniu się z finansowania klubu na taką skalę jak dotychczas.
- Decyzja jest nieodwołalna. Coś tam na pewno pomożemy, ale na pewno nie na takim poziomie jak do tej pory. Wszyscy zawodnicy dostali już wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Do końca roku staną się wolnymi zawodnikami. Do tego czasu chcemy też wywiązać się ze wszystkich zobowiązań wobec nich. Jeżeli nie znajdzie się chętny na wyłożenie większych pieniędzy na klub, to zimą spróbujemy zbudować drużynę opartą na zawodnikach z Podhala. Jeżeli to się nie uda, pewnie wycofamy zespół z rozgrywek 3 ligi. Na siłę nic nie będziemy robili - wyjaśnia Jakub Pawlikowski Bulcyk, wiceprezes LKS Poroniec odpowiedzialny właśnie za sekcję piłki nożnej, który tak mówi o powodach decyzji: - Coś się wypaliło. Już w czerwcu nosiliśmy się z takim zamiarem. Dziś żałuję, że już wówczas się na to nie zdecydowaliśmy. Osobiście jestem zmęczony piłką. Ostatnie kilka miesięcy to była dla mnie męczarnia. W podjęciu decyzji pomogła mi też obojętność na losy drużyny, ludzi będących w otoczeniu klubu. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Nikt poza Andrzejem Papieżem nie był zainteresowany pomocą choćby przy najprostszych rzeczach, że wspomnę tutaj o koszeniu boiska, rejestrowaniu zawodników czy praniu strojów meczowych. Kiedyś mogliśmy liczyć na bezinteresowną pomoc wielu osób. Dziś z rodzinnej atmosfery, która była w tym klubie parę lat temu nie zostało nic. Wszystkiego się odechciewało - podkreśla Pawlikowski Bulcyk, który nie ukrywa też że w dużym stopniu wpływ na decyzję miały postawa drużyny w rundzie jesiennej. 12 miejsce w tabeli, 21 punktów w 17 meczach, ujemny bilans spotkań (6-3-8) to wynik dużo poniżej przed sezonowych oczekiwań i mocno nie adekwatny do nakładów finansowych łożonych na klub. – Trudno więc nie być rozczarowanym. Choć uważam, że ten zespół ma na tyle potencjał by przy drobnych korektach spokojnie utrzymać się w trzeciej lidze. Dlatego po cichu liczę, że znajdzie się ktoś chętny by zainwestować w zespół i by wciąż tak mała miejscowość jak Poronin chlubiła się drużyną trzecioligową. My zbudowaliśmy podwaliny pod mocny klub. Teraz pora by ktoś inny podjął się kontynuacji tego – uważa Pawlikowski Bulcyk.
Kończy się więc coś co zaczęło się przed ponad pięcioma laty. Zimą sezonu 2010/2011 rodzina Pawlikowskich zaczęła finansować A klasowy wówczas zespół. Już pół roku później cieszono się z awansu do ligi okręgowej. Rok po roku zespół piął się po kolejnych szczeblach rozgrywkowych. Wreszcie w 2013 roku świętowano pierwszy w historii awans klubu do 3 ligi, w której występuje aż do teraz. W między czasie Poroniec trzykrotnie też triumfował w rozgrywkach Pucharu Podhala. O klubie z Poronina głośno zaczęło się robić w całej piłkarskiej Polsce, głównie za sprawą głośnych transferów zawodników z bogatą przeszłością, na czele z Maciejem Żurawskim. Wszystko to wiązało się z olbrzymimi wydatkami. – Nigdy nie liczyłem ile wydaliśmy pieniędzy. Bo i po co? Tych wielu cudownych chwil nikt nam nie odbierze. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zaczynają od Tomka Rogali przez Artura Prokopa, Dawida Bartosa, Bartka Piszczka, Marcina Manelskiego, Przemka Cecherza, Rafała Gadziny, a kończąc na ludziach nie związanych z Poroninem, a których spotykaliśmy w kręgu piłkarskim jak Bogusław Klimek, Antoni Ogórek, Jan Kowalczyk czy prezes Stanisław Sułkowski. Generalnie z większością tych wszystkich ludzi, którzy przez te 5 lat przewinęli się przez klub, mam bardzo dobry kontakt i liczę, że dalej tak będzie – podkreśla Pawlikowski Bulcyk.
Maciej Zubek
|