Duży sukces zapisał na swoim koncie duet nowotarżan: Piotr Biernawski i Piotr Huzior, którzy zwyciężyli w 14 edycji „Biegu Rzeźnika”. To legendarna bieszczadzka impreza dla miłośników sportów ekstremalnych.
Trasa liczyła sobie 80 kilometrów (z 5 kilometrowym przewyższeniem). Wiodła przez bieszczadzkie szczyty i przełęcze. Start usytuowany był w Komańczy, meta w Cisnej. To co odróżnia ten bieg od innych to formuła rywalizowania w parach.
Na starcie stanęło ponad 1000 zawodników i zawodniczek. Wśród nich był m.in. wielokrotny mistrz olimpijski, świata i Europy w chodzie Robert Korzeniowski. Uczestnicy wybiegli na trasę o godzinie 3 nad ranem. Limit na pokonanie dystansu wynosił 16 godzin. Kto nie dotarł do mety na godzinę 19, musiał zejść z trasy.
Bierniawski z Huziorem zaliczali się do grona faworytów. Przed rokiem zajęli miejsce trzecie. Tym razem już nie mieli równych sobie. Dystans przebyli w czasie 8 godzin, 57 minut i 30 sekund. Kolejni zawodnicy na metę zaczęli docierać dopiero po 23 minutach.
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nie nastawialiśmy się na zwycięstwo, szczególnie że zeszłoroczne trzecie miejsce rozbudziło nasze apetyty. Jednak wygrana w takim stylu i z taką przewagą nad resztą zawodników, dla nas samych jest sporym zaskoczeniem. To rzadkość na tak ekstremalnych trasach. Dla porównania powiem, że rok temu straciliśmy do zwycięzców nieco tylko ponad 2 minuty – podkreśla Huzior, który przyznaje, że bieg od samego początku układał jego myśli - Przede wszystkim dopisała temperatura. Osobiście bardzo nie lubię biegać w upale. Tym razem temperatura oscylowała w granicach 18-20 stopni Celsjusza. Było więc idealnie. Omijały nas też skurcze. Obyło się też bez problemów żołądkowych, co często jest następstwem zażywania na trasie tzw. żelek, niezbędnych by uzupełnić organizm w mikroelementy i witaminy. Udało się też uniknąć poważniejszych kontuzji, choć kilkukrotnie noga na trasie się powinęła. Przez 5 godzin towarzyszył nam bowiem deszcz. Miejscami, szczególnie w lasach, było bardzo ślisko. Udało się jednak dobrać odpowiednie obuwie i z przyczepnością nie było najgorzej – mówi Huzior.
Nowotarżanie chwilę strachu przeżyli 3 kilometry przed metą: - Zbłądziliśmy. Zasugerowaliśmy się strzałką. Zbiegliśmy ostrym zboczem. Po 200 metrach zegarek Piotrka, w którym miał zapisaną trasę, zaczął nas alarmować, że zboczyliśmy z trasy. Więc ruszyliśmy z powrotem w górę. Potem okazało się, że strzałka była zbyt wcześnie zawieszona. Na szczęście ten błąd nie miał większych konsekwencji – relacjonuje nowotarżanin.
Bieg Rzeźnika zainaugurował Festiwal Biegów Górskich. Przez kolejnych kilka dni odbędzie się 12 podobnych imprez.