Za nami pierwsza edycja wyścigu Kolarskiego Ochotnica MTB 4Towers. To było trzy dni rywalizacji na najwyższym poziomie. Organizatorzy przygotowali 3 etapy z podziałem na kategorię PRO (bardziej zaawansowani kolarze) i FUN.
Głównym celem wyścigu było zdobycie 4 wież czyli 4 najwyższych na wytyczonej przez organizatorów trasie szczytów Gorc i Beskidu Sądeckiego tj. Koziarz 943 m.n.p.m., Gorc 1228m.n.p.m., Magurki 1108 m.n.p.m. i Lubań 1211m.n.p.m.
- Ochotnica MTB 4 Towers nie jest przejażdżką po górach, to walka z samym sobą, pokonywanie własnych słabości i radość z widoków. Dwa miesiące pracy w terenie zaowocowały stworzeniem prawdopodobnie jednego z najcięższych wyścigów MTB w Polsce, ale jednocześnie z najpiękniejszymi trasami jakie można u nas znaleźć – podkreśla Cezary Szafraniec, pomysłodawca i organizator wyścigu.
I etap taki sam dla obu kategorii. Liczył sobie 36,5 kilometrów z sumą przewyższeń 1499 metrów. W jego trakcie kolarze musieli pokonać m.in. zjazd przez Basztę w Tylmanowej, przejazd przez osiedle Klęki z niebieskimi domkami, ciekawy podjazd na Koziarz w Popradzkim Parku Krajobrazowym, urozmaicony zjazd z Koziarza.
II etap – zdecydowanie najcięższy - to 36,5 kilometra z sumą przewyższeń 1520 metrów dla amatorów i aż 67,5 kilometra dla profesjonalistów z sumą przewyższeń 3155 metrów. Tutaj uczestnikom m.in. przyszło zmierzyć się ze słynnym asfaltowym podjazdem pod Twarogi. Na dystansie PRO zawodników czekała też m.in. wspinaczka na Magurce, po niej stromy i szybki zjazd do Forendówki, a następnie kolejny podjazd do os. Holina i chyba najładniejszy zjazd szlakiem wołoskim przez Rokitowiec.
Ostatni dzień zmagań wcale nie był „luźniejszy”. Wręcz przeciwnie. Fatalne warunki atmosferyczne (ulewny deszcz, wiatr, temperatura powietrza poniżej 10 stopni) zmusiły organizatorów do skrócenia dystansu, który ostatecznie wyniósł 33 kilometry dla obu kategorii (w pierwszej wersji było 53 km dla FUN i 76 dla PRO). – To był przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa. Na Luboniu mieliśmy 5 stopni Celsjusza. Ulewa sprawiła, że górskie potoczki zamienił się w rwące rzeki. Nie chcieliśmy narażać zdrowia zawodników – wyjaśnił Szafraniec.
Łącznie w trzech etapach udział wzięło 47 zawodników i zawodniczek. Klasyfikację generalną w kategorii amatorów wygrali Karolina Kukuła z Krakowa i Maciej Ścierski z Tychów. Oboje zwyciężyli z dużą przewagą nad resztą stawki. W kategorii PRO ścigali się tylko mężczyźni. Najlepszy okazał się faworyt, jeden z najlepszych w kraju zawodników MTB Michał Ficek z Mysłowic, który okazał się najszybszy na każdy z etapów. Na drugim stopnia podium uplasował się Marcin Gołuszka z Tarnawy Dolnej, a na trzecim Jan Czapliński z Oleśnicy.
Organizatorzy przygotowali też klasyfikację par (łączna suma dwóch zawodników). Tutaj w grupie FUN zwyciężyli tyszanie: Ścierski z Łukaszem Latusikie, a w grupie PRO: Ficek z Sebastianem Chojnowskim z Gliwic. W „Miksach” zwyciężył duet Katarzyna Laskowska z Wołomina i Bartosz Męziński z Olsztyna.
- Jeżeli chodzi o frekwencję to troszkę jesteśmy rozczarowani, ale to wynikało głównie z tego, że to nowy wyścig. Najważniejsze dla nas to to, że Ci którzy wzięli udział wypowiadali się w samych superlatywach i o poziomie tras, i o samej organizacji. Byli zachwyceni gościnnością i gorącym dopingiem jakie spotkały ich na trasie. Jestem przekonany, że pozytywny odzew przełoży się na wzrost frekwencji w kolejnych latach. Bardzo ważne było dla nas jako organizatorów zdanie zwycięzcy wyścigu Michała Ficka. To wielka postać w polskim MTB. Bardzo nas pochwalił, mówiąc że wreszcie ktoś stworzył wyścig na wysokim poziomie, przyznając jednocześnie, że to był jeden z najtrudniejszych krajowych wyścigów. Pierwsza edycja za nami, a my już myślimy o kolejnej, zwłaszcza, że bardzo przychylny naszej inicjatywie jest wójt gminy Ochotnica Dolna – podkreśla Szafraniec.