Po wielu latach sporów, debat i urzędowych przepychanek, kompleks skoczni narciarskich w Chochołowie zaczyna nabierać kształtów. Kiedy obiekty HS16 i HS30 zostaną oddane do użytku? Prawdopodobnie nastąpi to już jesienią tego roku.
Idea, która zrodziła się w 2011 roku, wraz z powstaniem Klubu Sportowego Chochołów, nie miała prostej drogi ku realizacji. Już na etapie wstępnych projektów sprzeciw tego typu inwestycji wyrazili mieszkańcy wsi położonej w powiecie nowotarskim.
- Niech gmina zrobi coś dla dobra całej miejscowości, a nie dla kilku osób. To wyrzucanie pieniędzy w błoto. Dlaczego takie miejscowości, jak Białka czy Bukowina Tatrzańska, nie inwestują w skocznie? Bo wiedzą, że to się nie opłaca. Znajdzie się może piątka chętnych do skakania i za kilka lat wszyscy o skoczni zapomną - oburzał się wówczas jeden z mieszkańców.
Wkrótce okazało się, że pomysł ma więcej zwolenników niż przeciwników, a jego losy nie są całkowicie przekreślone.
- Z punktu widzenia gminy jest to problem tylko dla kilku rodzin, które mają konkretne roszczenia. To osoby bezpośrednio zainteresowane zajęciem działek, które przeznaczyliśmy na wymianę, oraz rodzina, która rości sobie prawa do części drogi dojazdowej, prowadzącej do terenu skoczni i dwóch domostw - wyjaśniał sekretarz gminy Czarny Dunajec, Michał Jarończyk,
W 2012 roku pod Zakopanem rozważano też inną koncepcję. Zakładała ona przebudowę istniejącej już, lecz wyłączonej z użytkowania skoczni na Kamieńcu. 20-metrowy obiekt, który powstał w latach 70., jeszcze przed 2000 rokiem popadł w ruinę.
- Uznano, że nie warto remontować dawnej skoczni. Po przebudowie starej skoczni i uzyskaniu przez nią homologacji zawodnicy mogliby skakać tylko na odległość do 15 m. To zdecydowanie za mało, aby mogli trenować na niej uczniowie starszych klas szkoły podstawowej. Dzieci szybko przenoszą się na większe skocznie - komentował Jarończyk.
Kiedy w 2015 roku Kamil Stoch publicznie podjął temat fatalnego stanu podhalańskiej infrastruktury, w tym zakopiańskich obiektów, w kwestię budowy nowych skoczni w Chochołowie włączył się sam Adam Małysz. Wiślanin zawitał w Urzędzie Gminy Czarny Dunajec, gdzie zwrócił uwagę na rolę, którą w polskich skokach narciarskich mogą odegrać planowane od kilku lat skocznie dla młodzieży.
- Dla mnie szokujące jest, jak słyszę, że całe Podhale na treningi jeździ do Wisły czy do Szczyrku, a na Podhalu nie ma obiektów. Tyle lat pracowałem na to, żeby od podstaw to wszystko budować i stworzyć. W Wiśle walczyłem o to, żeby powstały małe skocznie. Wybudowano trzy piękne małe skocznie. Może z opóźnieniem, ale wykorzystano mój sukces w skokach narciarskich i to wszystko poszło do przodu. To samo może być w Chochołowie - zaznaczył Małysz, cytowany przed trzema laty przez dziennik.podhale.pl.
Gmina zapewniła czterokrotnego mistrza świata, że zabezpieczyła na środki finansowe, jednak do zrealizowania go konieczne jest wsparcie podmiotów zewnętrznych. W tym celu, w 2016 roku, jej przedstawiciele udali się na rozmowy do Warszawy. Tam temat został przedstawiony wiceministrowi sportu, który zapewnił swoich gości o pełnym poparciu.
W 2017 roku, po wizytacji Chochołowa przez Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki RP Jarosława Stawiarskiego, ogłoszono, iż prognozowany wcześniej koszt budowy skoczni okazał się znacznie wyższy niż przewidywano na początku planowania inwestycji. Badania terenu wykazały, iż ma on tendencje osuwiskowe, co nie tylko zaskoczyło lokalnych działaczy, ale i wymusiło pozyskanie kolejnych funduszy na niespodziewane zabezpieczenie terenu.
Krokiem milowym były wydarzenia z września ubiegłego roku. Wtedy, pomimo sprzeciwów radnych opozycji, rozstrzygnięto przetarg na wykonawcę budowę obiektu. Wygrała go firma Wolski z Kluszkowic, a więc ta sama, która była odpowiedzialna za modernizację zeskoku Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Zwycięska oferta opiewała na niespełna 6 mln złotych, a połowę kosztów pokrywa Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Dziś przyszłość podhalańskiej młodzieży jawi się w jasnych barwach. Zapewnia o tym jeden z pomysłodawców budowy omawianych obiektów i prezes KS Chochołów - Józef Zborowski.
- Wybudowany już został pawilon na skoczni, gdzie na się znaleźć zaplecze dla zawodników. Teraz zostaje zrobić nawierzchnię skoczni. Chcemy otworzyć je z początkiem roku szkolnego - czytamy słowa Zborowskiego na łamach Gazety Krakowskiej.
Obiekty usytuowane na zboczu Gumulaste zostaną zaopatrzone w igelit, a zimą wyposażone w nowoczesny system sztucznego naśnieżania, co umożliwi całoroczny trening adeptom skoków narciarskich.
To nie koniec dobrych informacji dla młodzieży z Podhala. Sam klub chce wybudować trzecią skocznię, mniejszą od wykonywanych aktualnie. Jesienią ma zostać wskazana lokalizacja pod ten plan. Dodajmy, że punkty konstrukcyjne tych skoczni znajdą się na 15. i 28. metrze. Już po wakacjach ma ruszyć nabór na nowych członków KS Chochołów.