Piłkarze Lubania Maniowy i Watry Białka Tatrzańska udanie pożegnali się przed przerwą zimową ze swoimi kibicami. Obie nasze drużyny – w przed ostatniej serii spotkań tej części sezonu – wykorzystały atut swojego boiska i wygrały swoje mecze. Lubań pokonał Barciczankę Barcice, a Watra ograła Olimpię Pisarzową.
Lubań Maniowy – Barciczanka Barcice 2:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Kasperczyk 22, 2:0 Kasperczyk 25.
Lubań: Świerad – Augustyn, Bałos (85 Gorlicki), Górecki, Pluta (66 Jurek) – Dudzik (60 Zagata), Kurnyta, M. Firek (68 D. Firek), Jandura, Duda (89 Janczy) – Kasperczyk.
Barciczanka: Mastalerz – Basta, Meklinger ŻK, Saratowicz, Szczepanik – Krupa, Nowak, Pastuszak, Piwowarczyk ŻK (60 Maślejak), Kalisz – Tarasek (66 Maślanka).
Sędziowała: Angelika Rosiek.
Widzów: 200
Mecz w Maniowach miał dodatkowy smaczek ze względu na osobę Łukasza Biernackiego, który przez 4,5 lata był trenerem Lubania, a dziś opiekuje się zespół z Barcic. Także środkowy pomocnik Barciczanki Jakub Nowak, jeszcze w zeszłym sezonie był ważnym ogniwem Lubania.
Początek dla Barciczanki, która już w 2 min mogła prowadzić, ale Kalisz przegrał pojedynek sam na sam ze Świeradem. W odpowiedzi z wolnego Dudzik trafił w poprzeczkę, głową dobijał jeszcze Górecki, ale chybił. W 18 min kolejna okazja gości. Tarasek z linii końcowej dograł na 10 metr do Pastuszki, ale ten fatalnie przestrzelił. W 22 min Lubań objął prowadzenie za sprawą indywidualnej akcji Kasperczyka. Minęły 3 minuty i ten sam zawodnik ponownie wpisał się na listę strzelców, tym razem dobijając skutecznie strzał Dudy. Wynik 2:0 utrzymał się do przerwy.
W drugiej połowie pierwsi świetną okazję na trzeciego gola mieli gospodarze. Po kontrze i podaniu Dudy, M. Firek znalazł się sam przed Mastelarzem, ale nie zdołał go pokonać. Parę chwil później goście trafili do bramki Lubania, ale ten który to zrobił (Kalisz) był na pozycji spalonej. W 58 min bliski podwyższenia prowadzenia maniowian był Jandura, ale po indywidualnej akcji trafił tylko w słupek.
W końcowych minutach dużo było walki, ale głównie w środkowej strefie boiska stąd, wynik już się nie zmienił.
- W 3 minuty przegraliśmy mecz. Trudno żeby było inaczej, jak się marnuje takie okazje jak mieliśmy w tym meczu. Gratuluje Lubaniowi. Zagrał bardzo mądrze - przyznał trener Barciczanki, Biernacki.
- Cieszę się i ze zwycięstwa i z zaangażowania, któro było dzisiaj na bardzo wysokim poziomie. Cieszy mnie też to, że to nad czym pracujemy od 7 tygodni, zaczyna coraz lepiej funkcjonować. Jesteśmy coraz lepiej zorganizowani i poukładani na boisku i to daje efekty. Gratuluje drużynie – ocenił trener Lubania, Grzegorz Hajnos.
Watra Białka Tatrzańska – Olimpia Pisarzowa 4:2 (2:0)
Bramki: 1:0 Pazurkiewicz 14, 2:0 Pazurkiewicz 35, 2:1 Pociecha 53, 2:2 Seweryn 78, 3:2 Pazurkiewicz 80., 4:2 Pazurkiewicz 82 z karnego.
Watra: Możdżeń – Lewicki, Gąsiorek, Kostrzewa, Misiura (77 Nowobilski) – Czubin, Kosturko, Rabiański, Kalita, Kołbon – Pazurkiewicz (85 Książek)
Olimpia: Borzęcki – Pociecha, Oleksy, Augustyn, Weber – Słowik, Koralik, Mirek R. Augustyn ŻK, ŻK CZK 88 – Michalik.
Olimpia przyjechała do Białki Tatrzańskiej w dziesięcioosobowym składzie, a mecz kończyła w dziewiątkę po czerwonej kartce jaką w 88 min zobaczył R. Augustyn.
W Watrze po dłużej przerwie zagrał Mirosław Kalita i w 14 min po jego „miękkim” dośrodkowaniu, do bramki gości trafił Łukasz Pazurkiewicz. W 35 min ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie gospodarzy, kiedy dobił bliska strzał w poprzeczkę Kołbona.
Po przerwie pierwsi z gola cieszyli się przyjezdni. Błąd popełnił bramkarz Watry Możdżeń, który przy próbie wybicia piłki trafił w Pociechę i futbolówka wtoczyła się do bramki. W 76 min był już remis. Tym razem bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Seweryn a kolejny błąd popełnił golkiper gospodarzy. Riposta Watry była jednak szybka. W 80 min trzeci raz na listę strzelców wpisał się Pazurkiewicz, który po podaniu od Czubina co prawa nie trafił czysto w piłkę, ale ta i tak przelobowała Borzęckiego. W 82 min Rabiański był faulowany w polu karnym Olimpii, a „jedenastkę” wykorzystał Pazurkiewicz.
- Brak skuteczności mógł dużo nasz kosztować. Na szczęście w końcówce potrafiliśmy się zmobilizować - krótko ocenił trener Watry, Janusz Piątek.