W odmiennych nastrojach kończą rundę jesienną rozgrywek grupy wschodniej IV ligi nasi reprezentanci. W ostatniej kolejce tej części sezonu Watra Białka Tatrzańska wygrała wyjazdowe starcie z Tarnovią Tarnów, a Lubań Maniowy także grając w delegacji nie sprostał Bocheńskiemu.
Tarnovia Tarnów – Watra Białka Tatrzańska 1:4 (0:1)
Bramki dla Watry: Pazurkiewicz 8, Gąsiorek 79, Rabiański 82, samobójcza 90.
Watra: Możdżeń – Kuchta, Lewicki, Gąsiorek, Kosturko – Misiura (77 Rabiański), Kołbon, Świerzbiński, Dobranowski (68 Kostrzewa), Czubin – Mazurkiewicz.
Watra szybko bo już w 8 min objęła prowadzenie, po tym jak do bramki gospodarzy po podaniu od Misiury, trafił Pazurkiewicz.
Wynik 0:1 utrzymał się do przerwy.
Druga połowa mogła się zacząć źle dla białczan, bo arbiter główny ukarał ich mocno dyskusyjnym rzutem karnym. Intencję strzelca wyczuł jednak Możdżeń.
To był jeden z kluczowych momentów tego spotkania, bo chwilę później kolejne gole zaczęła zdobywać Watra.
Na 2:0 prowadzenie podwyższył Gąsiorek, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kołbona.
Parę chwil później Pazurkiewicz posłał w bój Rabińskiego, który wygrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem gospodarzy.
Potem co prawda z honorowego gola cieszyli się tarnowianie, ale to do Watry należało ostanie słowo, choć w tym wypadku napastników gości wyręczył jeden z zawodników Tarnovii, zaliczając samobójcze trafienie.
- Można powiedzieć, do siedmiu razy sztuka. To był nas siódmy mecz wyjazdowy w tej rundzie i dopiero pierwsze zwycięstwo. Było ono jak najbardziej zasłużone, niemniej można gdybać co by było gdyby padł ten gol wyrównujący z rzutu karnego. Świetnie jednak spisał się w naszej bramce Dawid.. Fajnie, że mocny akcetem zakończyliśmy jesień – ocenił trener Watry, Janusz Piątek
Bocheński KS – Lubań Maniowy 1:0 (0:0)
Lubań: Świerad – Augustyn, D. Firek, Górecki, Pluta – Zagata (84 Jurek), Jandura, Kurnyta, Duda, M. Firek (70 Gorlicki) – Kasperczyk.
Losy meczu rozstrzygnęła akcja gospodarzy z 65 min.
- To był właśnie mecz do jednej bramki. Kto ją zdobędzie, wygra. Niestety sztuka ta udała się naszym rywalom. Wąskie boisko, w dodatku zniszczona murawa, spowodowała że w meczu dominowała głównie walka w środkowej strefie. Determinacji i zaangażowania na pewno nikt nam nie może odmówić. Tym razem jednak nie przełożyło się to na korzystny dla nas wynik. Szkoda, bo chcieliśmy dobrze zakończyć tę rundę. Nie udało się, ale teraz już patrzymy w przyszłość. Dla nas już za tydzień rozpocznie się okres przygotowawczy - podkreślił trener Lubania, Grzegorz Hajnos.