Zaczęło się obiecująco dla Watry, która w 38 min objęła prowadzenie. Po podaniu Macieja Rzadkosza do bramki gospodarzy trafił Jakub Janasik. W ostatnich 5 minutach pierwszej odsłony Sandecja zdołała jednak straty odrobić i to z nawiązką. Zdobyła dwa gole, oba ze stałych fragmentów gry. Pierwszego po – problematycznym – rzucie wolnym, drugiego z rzutu karnego. W 70 min Watra przegrywała już 1:3, ale po 4 minutach drugiego gola dla niej zdobył Tomasz Kołbon, wykorzystując „jedenastkę”. Białczanie ambitnie dążyli d wyrównania, ale w doliczony czasie ich zapędy rywale ostudzili czwartym golem.
- Do momentu pierwszej bramki, mecz wyrównany. Udało się nam objąć prowadzenie po fajnej, składnej akcji. Potem straciliśmy gola, po rzucie wolnym którego nie było. Zresztą pani sędzina po meczu przyznała się do błędu. Gdzieś ten stracony gol pozbawił nas koncentracji i za moment dostaliśmy dostatni drugiego gola. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że nie dajemy za wygraną i gramy otwartą piłkę. Stąd ta druga połowa to taka wymiana ciosów, w których skuteczniejsza była Sandecja. Trzeba już o tym meczu zapomnieć i koncetrować się na kolejnym. Czekamy też na powrót kontuzjowanych – ocenił trener Watry, Marcin Manelski.
LKS Szaflary – Orkan Szczyrzyc 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Piekarczyk 52 karny.
Sędziowała: Agnieszka Olesiak z Limanowej. Widzów 150.
Szaflary: Zhuk – Hreśka ŻK, Rusnak ŻK, K. Kantor (76 Mrowca), Topór ŻK, Wojtanek, Dudzik ŻK (88 Sołtys), Pawlikowski, Baboń (68 Kwiatek), F. Kaminski, Żółtek (68 Lubelski).
Orkan: Piwowarczyk – Gargas ŻK, Śmierciak, Boczoń, Śliwa, Mrózek, Kurek ŻK, Piekarczyk (85 M. Augustyn), R. Augustyn (75 Olejarz), Tabor ŻK, Limanówka (68 Wsół).
Pojedynek w Szaflarach stał na słabym poziomie i do tego niestety dostroiła się sędzina tego spotkania Agnieszka Olesiak. Pani arbiter na początku drugiej połowy spotkania po długim wahaniu przyznała drużynie przyjezdnej problematyczny rzut karny po starciu Kamila Kantora z Kurkiem. Podyktowaną „jedenastkę” pewnym strzałem myląc Zhuka wykorzystał Piekarczyk. Dwie minuty później w podobnej sytuacji w polu karnym gości pani arbiter nie zdecydowała się na przyznanie gospodarzom rzutu karnego.
Najwięcej kontrowersji wzbudza fakt, że pani Olesiak wywodzi się z podokręgu limanowskiego i z tego też podokręgu jest Orkan Szczyrzyc. Rodzi to mniej czy bardziej uzasadnione podejrzenia.
Wracając do meczu. Pierwsza połowa tego spotkania była wyrównana, ale sytuacji wypracowanych przez obie drużyny było jak na lekarstwo. Strzały z dystansu były albo niecelne albo pewnie bronili dobrze ustawiający się bramkarze.
Najlepszą okazję z gospodarzy w 28 minucie miał F. Kamiński, który jednak nie opanował dogranej piłki w pole karne a był już sam przed bramkarzem gości. W 37 minucie Baboń o milimetry przegrał pojedynek z golkiperem Orkana. Także dwa uderzenia z 16 metrów Dudzika w dobrych sytuacjach były bardzo niecelne.
Zaraz po zmianie stron Pawlikowski zagrał za lewego obrońcę gości do piłki na 5 metrze doszedł Baboń, uderzył natychmiast jednak nieczysto trafił w futbolówkę i znakomitą okazję zmarnował. Chwilę później wydarzyła się wcześniej opisana sytuacja i goście objęli prowadzenie. Gospodarze owszem starali się o zmianę niekorzystnego rezultatu, ale bez skutku. Najbliżsi szczęścia byli Kwiatek i Topór, ale ich główki były niecelne. Także goście, którzy wyprowadzili kilka kontr nie potrafili ich zamienić na gole i wynik się nie zmienił.
- Przegrywamy kolejny mecz wprawdzie minimalnie ale nasza sytuacja staje się coraz trudniejsza. W tym meczu nie byliśmy drużyna gorszą, ale kolejna przegrana zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę okoliczności boli. Samo spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Więcej było szarpanej gry, niecelnych podań i strzałów, mało płynności i przemyślanych akcji. To był po prostu słaby mecz w wykonaniu obu drużyn – ocenił trener gospodarzy, Grzegorz Zmuda.
Glinik Gorlice – Lubań Maniowy 0:0
Lubań: Świerad – Augustyn (72 Zagata), R. Antolak, Duda, D. Firek - Górecki, Jandura, Kurowski, Pluta (88 Gorlicki), M. Sikora (46 Kurnyta) - Sydorczuk (84 Sarna)
Już w 5 min Artur Świerad obronił rzut karny wykonywany przez Kuklę.
- Z jednej strony szanujemy punkt wywalczony na trudnym terenie w dodatku świadomi trudnej sytuacji kadrowej. Mamy też jednak spory niedosyt, bo mieliśmy 3 świetne sytuacje bramkowe, w tym 2 w ostatnich 10 minutach i mogliśmy ten mecz przechylić na swoją korzyść. Ważne, że nie wracamy do domu z niczym. Teraz już koncentrujemy się na kolejnym spotkaniu z Unią Tarnów – przyznał Grzegorz Hajnos, dla którego ten mecz miał też sentymentalny wymiar, bowiem nie tak dawno pracował jako pierwszy trener właśnie Glinika.