o był rzeczywiście najszybszy i najbardziej ekstremalny zbieg górski w Polsce. Organizatorzy obiecywali adrenalinę i 85-osobowe grono zawodniczek oraz zawodników na jej brak zaiste nie mogło narzekać. Warunki pogodowe zafundowały im prawdziwy gorczański survival. Mimo tego trzykrotnie zostały pobite nieoficjalne rekordy czasowe na 5-kilometrowrej trasie. Najszybsi zbiegający osiągnęli czasy poniżej 17 minut.
Pierwsze Mistrzostwa Polski w Zbieganiu górskim Turbacz Downhill 2020 organizowały miasto i gmina Nowy Targ oraz Fundacja Rozwoju Sportu i Promocji Obronności "Murawa". Nowa formuła spowodowała, że pierwsza edycja emocjonujących zawodów nie mogła jeszcze zaistnieć jako oficjalne Mistrzostwa Polski – dlatego, że są biegi górskie, natomiast takiej dyscypliny jak zbieganie górskie na razie nie ma w sportowej nomenklaturze. Organizatorom przypada więc palma pierwszeństwa.
Zgłoszonych zawodników było 86, z tej liczby wystartowało 70 i wszyscy – mimo kilku odrapanych kolan, kilku urazów, jednej skręconej kostki – dzielnice ukończyli zbieg. W gronie wyczynowców zwracała uwagę duża liczba pań.
Rangę I Mistrzostw potwierdza udział zawodniczek i zawodników nie tylko z Nowego Targu, Ludźmierza, Ochotnicy Dolnej, Zakopanego, Kościeliska i Rabki, ale też z Nowego Sącza, Pcimia, Myślenic, Żywiecczyzny, Krakowa, Wieliczki, Jasła, Libiąża, Kielc, Przemyśla, Warszawy, Skierniewic, Pruszkowa, Sosnowca, Tychów, Świętochłowic, Zabierzowa, Wrocławia, Poznania, woj. lubuskiego, Dolnego Śląska, Łodzi, Legnicy.
To prawdziwa czołówka polskich biegaczy, długodystansowców, maratończyków. Nie wszyscy mieli doświadczenie zdobyte na górskich szlakach, ale większość – tak. Niektórzy na Turbaczu stawili się po ukończonym wcześniej biegu na Kasprowy Wierch.
Król gorczańskich szczytów powitał śmiałków śniegiem z deszczem, dlatego na starcie wygrany był ten, kto nie zapomniał czapki z daszkiem. Inaczej lodowaty górski „kapuśniak” zacinał prosto w oczy. Zawodnicy startowali pojedynczo, w odstępach minutowych. Oczywiście takim twardzielom nie straszna żadna pogoda. Narzekania nie było słychać ani na linii startu, ani na mecie, zlokalizowanej na Cyrwusówce w granicach Waksmundu - mimo, że startujący pokonywali trasę pokrytą śliską, błotnistą melasą, pełną kamieni i kolein. O poważną kontuzje na tak ekstremalnym dystansie nie było trudno.
Zawodnicy kończyli bieg zbryzgani błotem nie po pas, ale po plecy i szyję. Nikt nie przejmował się, że w trailowych butach woda aż chlupie, a koszulki parują na rozgrzanym ciele. Nikt nie „pękał” mimo kolejnych zaliczanych „gleb”. Wszyscy ubrani byli „na lekko”. Ich hart, odwagę i humor, ale przede wszystkim „power” można było tylko podziwiać. Najszybszy zawodnik trasę przygotowaną przez doświadczonego i utytułowanego biegacza z Nowego Targu – Piotra Biernawskiego, pokonał ze średnią prędkością 19,2 kilometra na godzinę.
Jeśli meta z pomiarem czasu była usytuowana przy szlaku na Cyrwusówce, tak dotarcie do metry honorowej i biura zawodów pod Długą Polana wymagało przebiegnięcia lub przejścia jeszcze ok. 3 kilometrów. Zawodnicy z reguły dobiegali, żeby uniknąć szybkiego wychłodzenia.
Pierwsze i kolejne Mistrzostwa Polski w Zbieganiu Górskim miały być magnesem dla zawodników i kibiców oraz integralną częścią zaplanowanego pierwotnie na dwa dni Festiwalu Czyste Gorce. Zamysły zorganizowania w drugim dniu sportowo-ekologicznych warsztatów i dyskusyjnych paneli, koncertów i degustacji regionalnych specjałów - zniweczyły jednak epidemiczne obostrzenia. Aura natomiast bardzo ograniczyła zamysł sprzątania południowej strony Gorców przez uczestników Downhillu. Tylko mała ich liczba po sobotnim zbiegu została na niedzielę, by ruszyć z workami w rejon szlaków. Ale miejscowe siły też dały dobry przykład.
Trójki najszybszych zawodników obojga płci na mecie honorowej pod Długą Polaną odebrały puchary, nagrody pieniężne vouchery i oczywiście oklaski. Uczestniczyła w tym pani wiceburmistrz Joanna Iskrzyńska-Steg.
Kolejne edycje Festiwalu, miejmy nadzieje, będą się odbywały już nie w epidemicznych rygorach, a data została zmieniona na już nie tak późną, bo wrześniową, kiedy z reguły na Podhalu panuje piękna pogoda.
Triumfator na 5-kilometrowym zbiegu to Piotr Jaśtal z Klubu LKB Rudnik/AZS UJK Kielce, z najkrótszym czasem 16 min. 15 s., przy średniej prędkości prędkość 19,2 km/h.
Najszybszym nowotarżaninem jest Piotr Kostela, z drugim czasem zawodów - 16 min. 53 s.
Puchar za zdobycie III miejsca powędrował w ręce Mieczysława Jałochy z Przemyskiego Klubu Biegacza – czas 16 min. 56 s.
Najszybsza wśród pań była Kamila Perucka, świetnie obeznana z Gorcami młoda zawodniczka MKS Rabka-Zdrój, która pokonała trasę w 18 min. 9 s., a jej średnia prędkość wynosi 17,2 km/h
Drugi czas na gorczańskim dystansie wywalczyła Katarzyna Węgrzyn z Nowego Targu, siła dydaktyczna kierunku „sport” w „Podhalance”, z czasem 21 min. 28 s.
Trzecia była Joanna Drabik z Myślenic – czas 22 min. 13 s.
A tak w ogóle – zwycięzcą był każdy, kto w zimnie, błocie i śniego-deszczu miał tyle zapału i odwagi, by mierzyć się z 5-kilometrowym zbiegiem. Wielkie brawa i do zobaczenia we wrześniu!