Piłkarze Lubania Maniowy w kolejnym meczu rozgrywek 4 ligi małopolskiej, zremisowali 2:2 wyjazdowe spotkanie z rezerwami Bruk Betu Nieciecza. Wynik ten jest o tyle cenny, że niecieczanie przystąpili do tego spotkania wzmocnieni dużą liczbą graczy z pierwszego zespołu. Z kolei wyjazdowe spotkanie Watry w Oświęcimiu zakończyło się wygraną gospodarzy. Tak samo piłkarze Wierchów Rabka przegrali 1:2 wyjazdowe spotkanie z BKS Bochnią.
Bruk Bet Termalica II Nieciecza – Lubań Maniowy 2:2 (1:1)
1:0 Trubeha 3, 1:1 Misiura 18, 2:1 Karasek 59, 2:2 Duda 76.
Termalica: Bartoszek – Jovanovic, Morąg, Trubeha, Purece (46 Pikul), Płaneta, Farbiszewski, Jakubik (57 Janczy), Bahonko, Karasek, Nowakowski (46 Wrzosek)
Lubań: Lipka – Chlipała (74 Bałos), Zaika, Firek, Diaz, Bryja (70 Potoniec), Wajsak (80 Jandura), Sobuś, Duda, Misiura (80 Pluta), Hutyria (62 Kasperczyk)
Maniowianie wykazali się mocnym charakterem, dwukrotnie odrabiając straty do gospodarzy. Już w 3. minucie nieporozumienie w szeregach obronnych Lubania wykorzystał Trubeha. Odpowiedź podopiecznych Wojciecha Tajdusia nadeszła w 18. minucie. Świetną zespołową akcję sfinalizował z bliska Grzegorz Misiura.
Po raz drugi na prowadzenie Bruk Bet wyszedł w 59. minucie za sprawą pięknego trafienia z dystansu Karaska. Na ripostę Lubania czekaliśmy tym razem nie co dłużej, bo do 76. minuty. Wtedy, świetnie dysponowany tego dnia Duda trafił w krótki róg bramki rywala.
W końcówce to Lubań był bliższy zdobycia zwycięskiego gola, zwłaszcza że od 81. minuty grał on w liczebnej przewadze. Bliscy szczęścia byli m.in. Jakub Kasperczyk i Jarosław Potoniec.
– Wiedzieliśmy z kim się mierzymy, jaką wysoką jakość ma w swoich szeregach drużyna Termaliki. Tym bardziej jestem zbudowany postawą drużyny. Zagraliśmy odważnie, bez kompleksów i nie było widać różnicy lig dzielących zespoły. Mecz nie ułożył dla nas dobrze. Nie załamało nas to, a wręcz przeciwnie. Oczywiście szanujemy ten punkt, jednak żałujemy szczególnie sytuacji z 85 minuty, gdzie wychodziliśmy we dwójkę na bramkarza, jednak arbiter dopatrzył się przewinienia. Po spotkaniu, po zobaczeniu powtórki sędzia przyznał się do błędu, ale niestety było już za późno. Tak czasem bywa błędy są wliczone w ten sport – ocenił trener Lubania Wojciech Tajduś
********************
Unia Oświęcim – Watra Białka Tatrzańska 1:0 (1:0)
1:0 samobójcza – Sławecki 44.
Unia: Gniełka – Pacyga, Snadny, Lewandowski, Matysek, Czarnik (46 Kabara), Krężel (65 Kateusz), Kot (70 Ryszka), Kamiński (13 Zieliński), Burda, Czapla (83 Nagi)
Watra: Kudła – Gruszecki (46 Drozd), Sławecki, Kociołek, Łukaszczyk (61 Styrenczak), Zębala, M. Młynarski (85 Kostrzewa), Lutsenko (46 Ł. Młynarski), Konieczny, Masłowski, Dudek
Sędziował: Arkadiusz Kmak.
Żółte kartki: Kamiński, Krężel, Zieliński, Lewandowski, Gniełka – Lutsenko, Sławecki, Zębala
O porażce Watry zadecydowała kuriozalna sytuacja z 44. minuty, kiedy przy próbie wybicia piłki przez Szymona Kudłę ta trafił w głowę Mateusza Sławeckiego i wpadła do bramki.
Dla białczan najlepsze okazje zmarnowali Oliwer Zębala, który w pierwszej połowie z bliska trafił wprost w bramkarza oraz Krystian Dudek, który w drugiej połowie przegrał pojedynek 1 na 1 Gniełkiem,
– Zagraliśmy słabe spotkanie. Już na rozgrzewce wyglądaliśmy słabo i to przełożyło się na mecz. Pomogliśmy gospodarzom w wygraniu tego meczu. Mówię już nie tylko o tej niefortunnej interwencji przy stracie bramki, ale też w kilku innych sytuacjach, kiedy łatwo dawaliśmy się skontrować. Trzeba przełknąć gorycz tej porażki. Taki kubeł zimnej wody może nam się przydać – ocenił trener Mirosław Kalita.
****************
BKS Bochnia – Wierchy Rabka Zdrój 2:1 (1:0)
Bramka dla Wierchów: Pająk z karnego.
Wierchy: Mrózek – Pragnący (75 Czech), Porębski, Szczepański I, Burnat, Florek (75 Żulewski), Styrczula, Fujak (46 Motłoch), Pająk, Szczepański II (60 Stolarczyk), Wydra
Rabczanie po pierwszej połowie przegrywali 0:1. Gol dla gospodarzy poprzedziły trzy zmarnowane bramkowe okazje Wierchów.
W drugiej połowie gospodarze – w zamieszaniu w polu karnym Wierchów – podwyższyli wynik na 2:0 i potem już skupili się na kontroli wydarzeń na boisku. Co prawda w 84 minucie po faulu bramkarza gospodarzy na Wydrze, rzut karny wykorzystał Pająk, ale czasu na dogonienie rywala już rabczanom nie starczyło.
– W pierwszej połowie powinniśmy ten mecz „zamknąć”. Byliśmy jednak nieskuteczni, za co zostaliśmy skarceni przez gospodarzy – krótko ocenił kierownik Wierchów Jakub Kurek.