W przedostatniej serii spotkań rundy jesiennej rozgrywek małopolskiej 4. ligi w Maniowach Lubań gościł Wierchy Rabka. Niespodzianki co prawda nie było: faworyzowani gospodarze wygrali 2:1, ale młody, ambitny zespół gości tanio „skóry nie sprzedał”, stąd byliśmy świadkami emocji do ostatnich sekund.
Rabczanie mogli się podobać szczególnie w pierwszej połowie, po której zresztą – jak najbardziej zasłużenie – prowadzili 1:0 za sprawą cudownego trafienia z dystansu Patryka Florka z 34. minuty. Maniowianie w tej części spotkania „bili głową w mur”, nie radząc sobie z dobrze zorganizowaną defensywą z Wierchów. Gospodarze próbowali więc strzałów z dystansu, ale z nimi radził sobie Mrózek.
Obraz gry zmienił się w drugiej połowie, w której wyraźnie zespół przyjezdnych opadł z sił. Już w jednej z pierwszych swoich ofensywnych akcji w tej odsłonie Lubań wyrównał. Hutyria przyjął zagraną z rzutu rożnego piłkę na 20 metrze przed bramką Wierchów, opanował ją, przełożył na lewą nogę i trafił idealnie w górny róg. Minęło kolejnych 5 minut i gospodarze już prowadzili. Po kontrataku Kasperczyk biegł sam na bramkę Wierchów, ale zamiast strzelać, podał do wbiegającego w szesnastkę z lewej strony Dudy, który precyzyjnie przymierzył w dalszy róg bramki. Zaraz po tym oglądaliśmy wzruszające sceny. Cały zespół Lubania podbiegł w kierunku trybun i padł w objęcia Amelki Pacygi, swojej wiernej kibicki, która zmaga się z białaczką. Zdobycie gola maniowianie celebrowali też symboliczną „kołyską” z okazji narodzin syna Jarosława Potońca.
W 55. minucie świetną okazję na remis miał w szeregach Wierchów Koranaś, który jednak chybił z bliska. Po chwili – po rzucie wolnym – główkował Porębski, i piłka otarła się o słupek bramki Lubania.
W końcówce Lubań miał kilka okazji na to by zamknąć mecz trzecim golem. Najpierw Magdziarczyk „skiksował” na 3 metrze, a potem strzał Hutyrii obronił Mrózek. Wreszcie w doliczonym czasie gry „kropkę nad i” postawił Jandura, którego pierwszy strzał został zblokowany, ale drugi już doszedł celu.
– Przestrzegałem zespół przed tym, że będzie to bardzo trudne spotkanie. I takie było. Analizując Wierchy wiedzieliśmy że jest to drużyna dobrze grająca z kontry. I w pierwszej połowie mieliśmy z tym problem. My byliśmy za wolni i przewidywalni w swoich poczynaniach. Na szczęście rozmowa w szatni poskutkowała, dobrze weszliśmy w drugą połowę, czego efektem były dwa szybko zdobyte gole. Szkoda, że w tej końcówce byliśmy nieskuteczni, stąd było nerwowo do samego końca, ale koniec końców cieszy derbowa wygrana, którą dedykujemy Amelce – ocenił trener Lubania, Wojciech Tajduś.
Lubań Maniowy – Wierchy Rabka – Zdrój 3:1 (0:1)
0:1 Florek 34, 1:1 Hutyria 48, 2:1 Duda 53, 3:1 Jandura 90+4
Lubań: Lipka – Chlipała, Zaika, Firek (55 Diaz), Misiura (60 Magdziarczyk), Bryja (65 Potoniec), Sobuś, Jandura, Duda (89 Wróbel), Hutyria, Kasperczyk (68 Charniauski)
Wierchy: Mrózek – Pragnący, Porębski, J. Szczepański I, Fujak (86 Żulewski), Pająk, Kornaś, Florek (65 Motłoch), Styrczula, Sobek (65 J. Szczepański II), Wydra (86 Stolarczyk)