Piłkarze Lubania Maniowy już w piątek rozegrali swoje spotkanie 4. kolejki rozgrywek ligi małopolskiej. Podopieczni Wojciecha Tajdusia wygrali wyjazdowe starcie z MKS Trzebinia, mimo że po 20. minutach przegrywali i to różnicą dwóch bramek.
MKS Trzebinia – Lubań Maniowy 2:3 (2:1)
1:0 Klika 4, 2:0 Skhitun 20, 2:1 Kasperczyk 35, 2:2 Firek 65, 2:3 Kęska 74.
Lubań: Lipka – Chlipała (77 Bałos), Zaika, Firek – Bryja (64 Misiura), Jandura(84 Florek), Żarnowski, Potoniec (79 Budz) Pluta(55 Gruszkowski) – Kasperczyk, Kęska
Gospodarze wynik otworzyli już w 4. minucie po sprytnie rozegranym rzucie rożnym. W 20. minucie miejscowi trafili na 2:0, po składnym kontrataku. W 35. minucie Lubaniowi kontakt dał Kasperczyk, po świetnej indywidualnej akcji. W 65. minucie Bryja zagrał z rzutu wolnego, a w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy, piłkę do bramki skierował Firek. Wygraną maniowianom dał w 74. minucie Kęska, który sfinalizował akcję duetu Misiura – Grzuszkowski.
– Wielkie słowa uznania za dzisiejszy mecz dla całej drużyny. Zaliczyliśmy piękny come back i wracamy z bardzo ważnym kompletem punktów, który smakuje podwójnie. Co do samego meczu wiedzieliśmy, że Trzebinia w tej rundzie prezentuje się solidnie i faktycznie postawiła nam wysoko poprzeczkę. Pierwsza połowa bardzo szybka z obu stron. Ważnym aspektem było to że przed przerwą zdobyliśmy bramkę kontaktową. Druga połowa to nasza dominacja i osiągnęliśmy założony cel i wracamy z 3 punktami. Wspaniała była też otoczka całego spotkania, mecz rozgrywany przy jupiterach licznie zgromadzeni kibice na nowym obiekcie i dobry mecz na murawie. Życzę Trzebini utrzymania bo myślę że takie drużyny zasługują na zostanie w tej lidze – ocenił trener Wojciech Tajduś.