W 12. kolejce spotkań 4. ligi małopolskiej piłkarze Lubania Maniowy zremisowali na własnym boisku 2:2 z Limanovią Limanowa. Gospodarze mają prawo odczuwać duży niedosyt po takim rozstrzygnięciu, bowiem po 35. minutach prowadzili już 2:0, a co więcej w doliczonym czasie gry nie wykorzystali rzutu karnego.
W 15. minucie na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Potoniec, który popisał się skuteczną dobitką. W 35. minucie kapitan Lubania miał też udział przy drugim golu. To po jego prostopadłym podaniu Pluta znalazł się sam przed bramkarzem Limanovii i wygrał ten pojedynek. Kiedy wydawało się że na przerwę Lubań będzie schodziło z dwubramkową zaliczką, fatalny w skutkach błąd przytrafił się Chlipale, który po rzucie rożnym wrzucił sobie piłkę do własnej bramki. Gol stracony do szatni totalnie wybił z rytmu gospodarzy, czego skutkiem był stracony w 65. minucie drugi gol. Lubań mógł a nawet powinien ten mecz wygrać! W doliczonym czasie gry po faulu na Janeczku maniowianie mieli bowiem rzut karny. Fatalnie pomylił się jednak Bałos.
– Oczywiście że towarzyszy nam niedosyt. Inaczej być nie może patrząc na okoliczności w jakich ten mecz zremisowaliśmy. Pierwsza połowa dobra, a nawet bardzo dobra w naszym wykonaniu. Szkoda że jeden jedyny błąd kosztował nas stratę gola, który pozwolił gościom odzyskać wiarę w korzystny wynik. Niestrzelonego rzutu karnego nie będę komentował. Takie sytuacje po prostu się zdarzają – ocenił trener Lubania, Jacek Pietrzak.
Wolski Lubań Maniowy – MKS Limanovia 2:2 (2:1)
1:0 Potoniec 15, 2:0 Pluta 35, 2:1 samobójcza – Chlipał 45, 2:2 Jaworski 65.
Lubań: Chlipała – Drobńak, Bałos, Janeczek- Budz, Jandura, Czajkowski, Pluta- Misiura, Plewa, Potoniec