W swoim ostatnim domowym meczu w rundzie jesiennej rozgrywek 4. ligi małopolskiej piłkarze Watry Białka Tatrzańska pokonali Pcimiankę Pcim 2:1. Natomiast piłkarze Lubania Maniowy przegrali 0:2 na własnym stadionie z rezerwami Wieczystej Kraków.
Watra Białka Tatrzańska – Pcimianka Pcim 2:1 (0:1)
0:1 Bogusławski 36, 1:1 Płonka 54, 2:1 Kobylarczyk 63.
Watra: Piechota – Gruszecki, Luca, Styrczula, Kobylarczyk, M. Młynarski (60 Zębala), Płonka, Masłowski (76 Lutsenko), Dudek (76 Kostrzewa), Porębski, Bocheńczak.
Pcimianka: Leszczyński – Małoda (76 Fujak), Mazur, Jeziorski, Bogusławski (69 Usachov), Ciesielski, Spivak, Dziadkowiec, Malik, Moniak (71 Kornaś), Gruszkowski.
Sędziowała Agnieszka Olesiak. Żółte kartki: Masłowski, Porębski – Małoda, Jeziorski, Bogusławski, Spivak.
Po pierwszej połowie to przyjezdni prowadzili 1:0 po golu Bogusławskiego z 36. minuty który był konsekwencją przegranych przez piłkarzy Watry dwóch pojedynków 1 na 1. Zaraz po przerwie goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale gospodarzy uratowała poprzeczka. W 54. minucie padł gol wyrównujący. Po prostopadłym podaniu z głębi pola Płonka minął bramkarza i posłał piłkę do bramki. Watra poszła za ciosem i w 63. minucie gola – jak się okazało na wagę zwycięstwa – dał gospodarzom Kobylarczyk, który skorzystał z błędu golkipera Pcimianki.
– Dobry mecz w naszym wykonaniu, mimo że wynik długo nie był po naszej myśli. Na pewno musimy się wystrzegać takich okoliczności w jakich straciliśmy gola. Nie możemy sobie pozwolić na dwa przegrane pojedynki w jednej akcji. Na pewno też mała nagana należy się nam za dwie niewykorzystane okazje jeszcze przy wyniki 0:0, bo wtedy ten mecz mógłby mieć zupełnie inny przebieg. Z czasem jednak nasza dominacja przełożyła się na wynik. Dobra reakcja zespołu po przerwie pozwoliła nam odwrócić losy tego meczu. Po drugiej bramce już umiejętnie ten mecz kontrolowaliśmy, choć trzeba przyznać że dalekie wyrzutu z autu przez jednego z zawodników Pcimianki siały spory zamęt w naszym polu karnym – przyznał trener Watry, Piotr Kapusta.
******
Lubań Maniowy – Wieczysta II Kraków 0:2 (0:1)
Lubań: Je. Chlipała – Janeczek, Zaika, Bałos – Drobñak, Potoniec, Misiura (85 Budz), Czajkowski (64 Bryja), Pluta (85 Kolasa) – Plewa (70 Wajsak), Kasperczyk (60 Jandura)
Goście w 13. minucie objęli po rzucie karnym podyktowany za faul bramkarza Lubania, a w 80 minucie przypieczętowali wygraną po kontrataku. Od 50. minuty Lubań grał w liczebnym osłabieniu po czerwonej kartce (w konsekwencji dwóch żółtych) dla Bałosa. Parę chwil potem czerwoną kartkę zobaczył także szkoleniowiec Lubania.
– Powiem tylko tyle, że z wieloma decyzjami pana sędziego po prostu nie mogłem się pogodzić. I tyle. Szerzej nie będę tego komentował. Co do samego meczu, to pierwsza połowa bardzo senna w naszym wykonaniu, brakowało nam takiego piłkarskiego polotu. Mocno motywowaliśmy się w przerwie. Chcieliśmy zdeterminowani wyjść na drugą połowę, ale szybko nasze zapędy ostudziła czerwona kartka. Mimo to przez kilka kolejnych minut to po naszej stronie były inicjatywa. Mieliśmy nawet swoją sytuację do wyrównania, ale zabrakło zimnej krwi. A potem dosyć niefrasobliwa nasza postawa kosztowała nas stratą drugiego gola – ocenił trener Jacek Pietrzak.