|
No rzeczywiście masz pecha. W grudniu 2009 r. przeżyłam tam najpiękniejsze Boże Narodzenie. Msza i kazanie wygłoszone przez o. Marcina spowodowały, że łezki szczęścia popłynęły mi z oczu. Potem było ciasto i herbata w kuchni. I rozmowa z dominikanami. Niesamowita atmosfera. Pies dominikanów też był, nie lubię głaskać obcych psów więc nie próbowałam. Nie jest dla mnie istotny wygląd kuchni. Podziwiać wystrój wnętrz idę do zamku. Jestem pod wrażeniem, że nawet w święta robią herbatę i myją kubki, żeby turysta mógł się napić herbaty. A przecież mogliby "wziąć sobie wolne". I to jest w tej kuchni najważniejsze. Nie wystrój. Chyba 10 razy byłam na Wiktorówkach prowadzonych przez nową ekipę. Zawsze mili, otwarci na ludzi, niekiedy żartujący dominikanie tam byli. Nie wiem jakich Ty spotkałeś. Może innych.
|