Zawodnicy juniorskiej reprezentacji Polski w kombinacji norweskiej trenowali i stratowali w minionym tygodniu w Ramsau. Pobyt w Austrii był kolejnym z etapów przygotowań do najważniejszych imprez sezonu - Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy oraz mistrzostw świata juniorów.
Trener Wojciech Marusarz zabrał do Ramsau 10-osobową grupę kombinatorów. Ośmiu z nich - Mikołaj Wantulok, Szymon Dubiel, Mikołaj Serwatowicz, Jan Cudzich, Kacper Jarząbek, Grzegorz Mitręga, Jakub Cieślar i Miłosz Krzempek - to członkowie kadry juniorów. Ponadto do Austrii pojechali też Andrzej Waliczek z kadry narodowej A i gościnnie Paweł Szyndlar. Wybór Ramsau nie był przypadkowy.
- Chyba każdy kto interesuje się sportami zimowymi, a szczególnie narciarstwem klasycznym słyszał o słynnej skoczni w Ramsau. Tam wielokrotnie jeździli polscy skoczkowie by szukać formy czy eliminować błędy. Gdy pojawiła się okazja byśmy tam pojechali, potrenowali i wzięli udział w zawodach, nie zastanawialiśmy się długo. Nie ukrywam, że zaprocentowały kontakty, które wyrobiliśmy sobie jako szeroko pojęty sztab szkoleniowy reprezentacji Polski w kombinacji norweskiej latem tego roku. Chcąc podnosić umiejętności zawodników, ale także i swoje trenerskie nawiązaliśmy razem z Tomisławem Tajnerem współpracę z austriackimi szkoleniowcami. Jak się uczyć, to od najlepszych. Początkowo były to konsultacje zdalne, potem kilka razy byliśmy w Austrii. Muszę przyznać, że Austriacy bardzo chętnie podeszli do pomysłu współpracy. Oni też zdają sobie sprawę z tego, że im więcej krajów będzie startować w zawodach w kombinacji, tym lepiej dla dyscypliny. Dostaliśmy też zielone światło od Polskiego Związku Narciarskiego, od prezesa Adama Małysza i dyrektora sportowego Tomasza Grzywacza, na realizowanie własnych pomysłów związanych z rozwojem kombinacji w Polsce – opowiada Wojciech Marusarz, trener kadry juniorów.
Do Ramsau Polacy pojechali z własnym zapleczem technicznym i serwismenami Wiktorem Kubińskim i Piotrem Śliwką, którzy na co dzień pracują także z kadrą seniorską.
- Dla nich pobyt w Ramsau miał dodatkową korzyść. Oczywiście pomagali nam i na tym skupiali się przede wszystkim. Ale mogli też potestować pewne rzeczy przed zaplanowanym na ten weekend Pucharem Świata i startem Andrzeja Szczechowicza. Co ciekawe organizatorzy Austria Cup, czyli zawodów, w których wzięliśmy udział, zapewnili wszystkim startującym ekipom te same smary. Narty każdy zespół przygotowywał dla swoich zawodników, pod ich indywidualne preferencje. Ale ta ostatnia, najważniejsza warstwa była identyczna dla wszystkich. Można więc powiedzieć, że warunki podczas biegu były dla każdego takie same – mówi trener Marusarz.
Dla polskich juniorów były to pierwsze starty w sezonie zimowym. Wyniki nie były w tym przypadku kwestią najważniejszą.
- Chcieliśmy zobaczyć gdzie jesteśmy i jak to wygląda na tle rówieśników z innych krajów. Ponadto naszym młodym zawodnikom potrzeba doświadczenia, otrzaskania się w rywalizacji międzynarodowej, posmakowania rywalizacji z innymi nacjami, by potem nie było nerwów, tremy czy innych problemów. Wiadomo przecież jak w sporcie ważna jest psychika i radzenie sobie ze stresem startowym. Nasi chłopcy nie mieli prawie w ogóle okazji by się z tym wszystkim oswoić. Jesteśmy zadowoleni z treningów wykonanych w Ramsau i ze startów. Widać, że praca idzie w dobrą stronę i zawodnicy powinni się z każdym kolejnym tygodniem rozkręcać się. Pod koniec grudnia ponownie wybieramy się do Austrii i będziemy mieć jeszcze większe porównanie – stwierdził trener Marusarz.
W polskiej kadrze juniorów w kombinacji rozpoczęła się wstępna selekcja na najważniejsze imprezy sezonu. Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy (EYOF) zaplanowany jest na 21-28 stycznia w Friuli-Wenecji Julijskiej we Włoszech. Mistrzostw świata juniorów odbędą się na przełomie stycznia i lutego w Whistler w Kanadzie.
Źródło: PZN